Kambodża – informacje praktyczne

Dla tych, którzy planują podróż do Kambodży, zebraliśmy garść informacji praktycznych, które mamy nadzieje, ułatwią komuś przygotowania do wyjazdu 🙂

Wizy

Tak, jak do większości krajów Azjatyckich, również do Kambodży, potrzebna nam wiza. Można ją dostać na lotnisku oraz większych lądowych przejściach granicznych. Można również załatwić e-wizę przez internet jeszcze przed wyjazdem. Wiza jest ważna 60 dni od dnia wydania, ale tylko miesiąc od dnia przekroczenia granicy, więc raczej nie warto załatwiać jej dużo wcześniej. Koszt wizy to 36$. Gdzieś przeczytaliśmy, że robiąc wizę na lotnisku nie płaci się za dzieci.  Trudno jest nam zweryfikować tą informację, gdyż zrobiliśmy wizy przez internet. Dlaczego? Z dwóch powodów: po pierwsze baliśmy się kolejek na lotnisku (chyba raczej niepotrzebnie), a po drugie do wizy potrzebne jest aktualne zdjęcie i nie do końca wiedzieliśmy jak to z tym będzie na lotnisku. Czy trzeba mieć swoje, czy mogą zeskanować z paszportu, czy robią na miejscu? Zdecydowawszy się na e-wizy i to była dobra decyzja. Początkowo co prawda mieliśmy plan iść do fotografa i zrobić zdjęcia do wiz, ale koszt ok 30€ za osobę dosyć nas przestraszył (takie ceny mamy w Szwecji :)) Postanowiliśmy zaryzykować i zrobić zdjęcia samemu. Zrobiliśmy to samo co Brukselki dzień wcześniej, czyli ustawiliśmy się kolejno pod ścianą i zrobiliśmy zdjęcia telefonem. I takich właśnie zdjęć użyliśmy do wiz, które otrzymaliśmy mejlowo w mniej niż 24 godziny po aplikacji! Tak więc, nie martwcie się zbytnio zdjęciem do wizy, byle była dobrze widoczna twarz i gotowe!

Pieniądze

Walutą kambodżańską jest Riel (1000 Rieli to mniej niż 1 PLN), ale większość transakcji jest przeprowadzanych w USD, więc w taką walutę należny się zaopatrzyć jadąc tam na wakacje. Płacąc USD resztę dostaniemy częściowo w USD, a drobne w rielach, które potem trzeba sprawnie wydawać (1000 Rieli to 0,25 $).

Bankomaty w Siem Reap i Phnom Penh są powszechnie dostępne, ale na Koh Rong Sanloem nie ma ani jednego. Za wyjęcie kasy z bankomatu zostanie pobrana opłata 5-8 USD (plus opłata z naszego banku). Większe kwoty, czyli rachunki za hotele, jak również w niektórych restauracjach, płaciliśmy kartą i nie było z tym żadnego problemu. Jedynie nasz hotel na wyspie brał ekstra opłatę 3% za ta transakcję (byliśmy o tym wielokrotnie poinformowani).

Hotele

Zapewne w wielu miejscach można przeczytać, że w Kambodży można znaleźć nocleg za kilka dolarów. Jasne, że można, tak jak i można za połowę naszego wakacyjnego budżetu 🙂 Kto co lubi. My nie należymy do żadnej z powyższych grup. Chcemy mieszkać w przyzwoitych hotelach, mieć czyste pokoje i łazienki, basen i śniadanie. Przy wyborze hoteli sugerujemy się ocenami na bookings.com co niestety nieraz może okazać się nieco zwodnicze. Jak już wcześniej pisałam tutaj, hotel Angkor Elisium w Siem Reap nas nie powalił. Był raczej przeciętny. Niby wszystko ok, ale jednak brakowało tego 'czegoś’, na co liczyliśmy zamawiając ten hotel. Na szczęście The One resort na wyspie Koh Rong Sanloem był strzałem w dziesiątkę. Pisałam o nim już tutaj

Hotel w Kampot nie był niczym nadzwyczajnym, ale spaliśmy tam tylko jedna noc, więc było nam wszystko jedno. W Phnom Penh spaliśmy w OK Butique Hotel i też możemy go polecić: blisko Pałacu Królewskiego, ładne i duże pokoje, basen na dachu i smaczne śniadanie z widokiem na miasto.

Transport

Mieliśmy okazję zaliczyć wszystkie 3 lotniska, gdzie latają liniowe samoloty. Na żadnym z nich nie mieliśmy problemow, wszystko szło sprawnie. Celnicy przymykają oko na nadbagaż (nawet całkiem spory) oraz na ilość napojów przewożonych dla dzieci. W Siem Reap warto zwrócić uwagę, że mimo niewielkich rozmiarów lotniska, są 2 terminale: międzynarodowy i krajowy. Nas kierowca odruchowo zawiózł na międzynarodowy i musieliśmy biegać na krajowy lecąc do Sihanoukville.

W miastach najpopularniejszym środkiem transportu są tuk tuki. W Kambodży są one większe niż w Tajlandii, co idealnie pasowało naszej 4-osobowej rodzince 🙂 Adaś zakochał się w tuk tukach miłością dozgonną. Mógłby nimi jeździć godzinami i cały czas był przeszczęśliwy. Gabrysia też nie odmawiała takowej przejażdżki.

Poza tym korzystaliśmy z taksówek (mini vanów) hotelowych i z taksówki na trasie Sihanoukvill-Kampot-Phnom Penh. Tą akurat załatwiliśmy jeszcze przed wyjazdem przez internet. Nie było problemu zmienić godzin wyjazdy ani trasy w ostatniej chwili (kombinowaliśmy z plantacja pieprzu w Kampot). Pasy w mini vanach były, ale jedynie dwu-punktowe, więc montowanie ewentualnych fotelików dziecięcych nie wchodziłoby za bardzo w grę (o fotelikach oczywiście nikt nie słyszał).

W Siem Reap do zwiedzania Angkoru można pożyczyć rowery 🙂

Łodzią płynęliśmy jedynie na Koh Rong Sanloem. Wybraliśmy Speed Ferry Cambodia, a więcej o tym tutaj.

Jedzenie

Jedzenie w Kambodży jest generalnie podobne do Tajskiego, ale jednak trochę słabsze. Niestety nie mieliśmy za wielu zachwytów kulinarnych podczas tej podróży.

Tradycyjna potrawą khmerska jest amok, czyli curry z kurczakiem bądź krewetkami oraz wołowina lok lak. Poza tym można zjeść tajskie curry oraz wszelkie rodzaje potraw typu stir fried. Tak popularna i uwielbiana przez nas green papaya salad jest tutaj w zamieniona na green mango salad. Też smaczna i ostra, ale nie powalająca na kolana. Najlepiej wspominamy ryby, które jedliśmy w przypadkowym miejscu gdzieś niedaleko Bantai Srei (rybę w cukrze palmowym oraz w maśle) oraz ryby w Haven. W Siem Reap można ogólnie zjeść masę pysznych ryb pochodzących z jeziora Tonle Sap. Na Koh Rong Sanloem najbardziej smakowały nam ryby i owoce morza z grilla rozpalanego wieczorem na plaży.

Dzieci jadły głównie nudle lub ryż smażony z kurczakiem i warzywami, a Gabrysia swoje ukochane sajgonki. Oprócz tego, nie raz zajadały rybę z frytkami lub pizze (na wyspie trafiliśmy do knajpki, gdzie mieli prawdziwy piec, wiec pizza była na prawdę smaczna :))

Co nas zdziwiło, to ceny jedzenia. Wg nas w Kambodży jest drożej niż w Tajlandii. Oczywiście nie mówimy o jedzeniu kupowanym na ulicy, ale w restauracjach jest drożej. Szczególnie na wyspie, gdzie nie mamy zbyt wielkiego wyboru i gdzieś jeść trzeba. Jasne, że są to w dalszym ciągu ceny nie porównywalne z europejskimi (chociaż zdarzały się dania powyżej 10 $), ale nie było aż tak tanio, jak się spodziewaliśmy.

Artykuły i udogodnienia dla dzieci

Pieluszki i chusteczki nawilżane są w każdym sklepie w Siem Reap i Phnom Penh. Wybór większy niż w Szwecji. Mleko modyfikowane również kupimy bez problemu, ale jedzenia dla niemowląt w słoiczkach brak.

Nigdzie chyba nie widziałam przewijaka, ani nawet krzesełek dla niemowląt (Adaś już i tak nie chce w takim siedzieć). Wyjątkiem był nasz hotel na wyspie, tam mieli krzesełka dla dzieci oraz kącik zabaw w restauracji, ale pamiętajmy, że polscy właściciele sami mają 2 małych dzieci 🙂

Łóżeczko niemowlęce mieliśmy w hotelu w Siem Reap, ale w pozostałych nie było takiej możliwości. Fotelików samochodowych dla dzieci brak.

Ogólnie dzieci w Kambodży są uwielbiane. Szczególnie te małe i blond 🙂 Nikomu nie przeszkadza to, że biegają, krzyczą i ogólnie są dziećmi. Chociaż wydaje się, że dla lokalnych dzieci standardy są już inne 🙁

Szczepienia i zdrowie

Aby wjechać do Kambodży, nie ma żadnych obowiązkowych szczepień. My już dawno mamy za sobą szczepienia przeciw WZW A i B, więc tym razem nie potrzebowaliśmy się już szczepić. Nie stosowaliśmy też żadnej profilaktyki przeciwmalarycznej, jedynie repelenty. Komary były, ale tylko wieczorami, więc tylko rodzice, którzy siedzieli na tarasie zostali pogryzieni. Dzieci nie 🙂 Poza tym, przyznaje, że pogryzły mnie chyba mrówki na wyspie. Ogólnie to wszelkie owady sobie mnie upodobały i całe nogi miałam w ukąszeniach, reszta ekipy jakoś nie smakowała lokalnym komarom 🙂

Na szczęście, nie przytrafiły się nam żadne choroba żołądkowe, mimo że na prawdę nie byliśmy aż tak ostrożni, jak niektórzy zalecają. Na wyspie, której się najbardziej obawiałam, myliśmy zęby w kranówie (skoro 2-letnia córka właścicieli tak robi, to my też), piliśmy soki z lodem i nie dezynfekowaliśmy wszystkiego za każdym razem. Jeżeli ktoś przeczytał nasz wcześniejsze posty, to wie, że mieliśmy za to inne problemy zdrowotne. Mi podczas pobytu Siem Reap tak spuchło jedno oko, że nic na nie nie widziałam przez cały dzień. Na szczęście wyleczyłam je zwykłą solą fizjologiczną. Za to dzień później Tomek dostał wysypki. Ja wróżyłam różyczkę, ale okazało się, że to jakiś wirus. Lekarz na szczęście wykluczył dengę, ale zapisał antybiotyk (nigdy się nie dowiemy na co konkretnie chyba). W każdym razie, spotkanie z lokalną służbą zdrowia Tomek wspomina bardzo dobrze. I kosztownie.

Pogoda

W Kambodży mamy 2 pory roku: suchą i deszczową. W listopadzie zaczyna się pora sucha, więc znowu jechaliśmy na granicy i przyznam szczerze, że znowu obserwując prognozy pogody na kilka tygodni przed wyjazdem trochę się bałam. Tydzień, w którym przyjechaliśmy do Siem Reap był chyba pierwszym słonecznym tygodniem tej jesieni. Ma się to szczęście.

Tropikalne ulewy dopadły nas za to na wyspie (ale tylko w nocy) oraz w drodze do Kampot, ale wiadomo, że bez przygód się nie obejdzie.

Temperatury w miastach wynosiły ponad 30 stopni (w Phnom Penh było chyba z 35), ale na wyspie było znacznie przyjemniej i myślę, że ok 26 stopni. Do tego było pochmurno i wiało (co uniemożliwiło wyprawę na snorklowanie i łowienie ryb).

Możesz również polubić…

Leave a Reply