Wyspa Sentosa i S.E.A. Aquarium, 13 listopada 2018
Atrakcji dla dzieci starszych i młodszych jest w Singapurze zatrzęsienie. Szczególnie na sztucznej wyspie Sentosa, która właściwie cała jest jednym wielkim parkiem rozrywki. Znajdziemy tam Universal Studios, akwarium, aquapark, pole golfowe, muzeum 3D, kolejki gondolowe, plaże itd. Do tego oczywiście ekskluzywne hotele i restauracje. Można by tam z tydzień spędzić i się nie nudzić. Pytanie kogo na to stać? 🙂
My tym razem, postanowiliśmy odwiedzić tylko jedną z atrakcji wyspy, a wybór padł na oceanarium. Do 2014 r. było to największe oceanarium na świecie (teraz oczywiście prym wiodą Chińczycy) i jest absolutnie fantastyczne. Zanim jednak wejdziemy do akwarium, musimy przejść przez muzeum morskie. Zazwyczaj nasze dzieci lubią takie miejsca, ale tym razem ciągnęły nas, żeby w końcu zobaczyć rekiny. No i już na samym wejściu są! Wielkie akwarium pełne rekinów. Adaś zafascynowany stał przy szybie i powtarzał 'haj!’ (rekin po szwedzku). Później kolejno mijamy przeróżne mniejsze i większe akwaria tematyczne: mamy rafę koralową pełną małych kolorowych rybek, ryby Morza Czerwonego, jezior Afryki, zmieniające kolory meduzy, koniki morskie, wielkie kraby i homary… Największe wrażenie robi oczywiście ogromny zbiornik, w którym pływają m.in. wielkie manty. Z głośników płynie spokojna muzyka, a manty wyglądają jakby latały… można na nie patrzeć i patrzeć… a dzieci w międzyczasie dorwały kolorowanki i był spokój 🙂
W oceanarium mieszkają również delfiny, z którymi można się spotkać i popływać, ale ja osobiście mam coraz większe zastrzeżenia co do tego typu rozrywki. Tzn jasne, że bardzo bym chciała z nimi kiedyś popływać, ale one chyba nie są zbyt szczęśliwe będąc atrakcją dla ludzi 🙁
Oceanarium zrobiło ogromne wrażenie na Gabrysi, mimo, że już kilka podobnych miejsc zaliczyła. Była na prawdę szczerze zafascynowana i chciała długo i dokładnie oglądać rybki. Szczególnie wszystkich przyjaciół Nemo i Doris. Adaś poza rekinami, też z zaciekawieniem oglądał kolorowe rybki. Pod koniec był już zmęczony i znudzony, ale najważniejsze, że były haje (rekiny).
Po wyjściu z akwarium zjedliśmy lancz, który Adaś przespał i pojechaliśmy dalej kolejką w kierunku plaży. Przy plaży Palawan znajduje się Pirate Ship, czyli statek piracki ze zjeżdżalniami do wody dla dzieci. Naszym to wystarczyło w zupełności i chyba przez 2 godziny byli najszczęśliwsi na świecie zjeżdżając do wody. Zaraz obok, na kolejnej sztucznej mini wyspie jest najbardziej południowy punkt Azji kontynentalnej. Tzn miejsce, które jest reklamowane w ten sposób, bo tak na prawdę nim nie jest. W końcu Singapur to wyspa, Sentosa to wyspa i Palawan to wyspa, więc jak miejsce na 3 wyspie od lądu może być uznawane za punkt Azji kontynentalnej? W każdym razie i tak warto się tam przespacerować po zwodzonym moście i wspiąć na jedną z wież widokowych i obejrzeć plażę i port z góry. Poza tym w pobliżu plaży Palawan jest też niewielki amfiteatr, gdzie 4 razy dziennie można zobaczyć pokazy zwierząt. My mieliśmy prawie prywatny pokaz z papugami, małpkami i iguaną. Gabrysia zakochała się w pięknej białej kakadu, a Adaś był na tyle odważny, żeby pogłaskać iguanę.
Fantastyczny dzień dla całej rodziny. Wszyscy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni i z uśmiechami na buziach 🙂 Mam nadzieję, że przy kolejnej wizycie w Singapurze (a jestem pewna, że jeszcze tutaj wrócimy przy okazji innych podroży do Azji) uda nam się odwiedzić np. Universal Studios. Ale to Adaś musi być troszkę starszy.
Info praktyczne:
Żeby dostać się na wyspę najlepiej pojechać metrem na stację Harbour Front i tam wsiąść w Sentosa Express, czyli kolejkę jednotorową, która zawiezie nas na wyspę. Kolejka, a raczej wstęp na wyspę, kosztuje 4 S$. Można też oczywiście pojechać kolejką gondolową, ale to już koszt ponad 30 S$. Na wyspie oprócz kolejki, funkcjonują też autobusy. Z tego co rozumiemy, to poza tymi 4 S$ wstępu, nie trzeba już za nie płacić.
S.E.A. Aquarium: dorośli 39 S$, dzieci 29 S$ (Adaś był za darmo)
Pirate Ship i pokazy zwierząt za darmo.