2 tygodnie na Jukatanie, czyli podsumowanie naszej podróży do Meksyku
Nasza podróż do Meksyku miała miejsce na początku listopada, co teoretycznie jest jeszcze końcówką pory deszczowej. Deszcz faktycznie złapał nas kilka razy, ale w większości mieliśmy piękną słoneczną pogodę 🙂
W 2 tygodnie przejechaliśmy ok 1500 km i nocowaliśmy w 5 różnych miejscach w 2 stanach: Jukatan oraz Quintana Roo. Co ciekawe, w stanach tych obowiązują 2 różne strefy czasowe! Warto o tym pamiętać jadąc na wycieczkę do Chichen-Itza, a nocując w Tulum albo Playa del Carmen.
TRASA naszej podróży wyglądała następująco:
- Cancun – miasto, gdzie większość z nas rozpoczyna przygodę z Meksykiem. Szkoda tylko, że większość zostaje tam w ogromnej strefie hotelowej pełnej wielkich hoteli z all inclusive. My w Cancun spędziliśmy tylko jeden dzień, żeby odpocząć po długiej podróży. Był relaks w hotelu i na pięknej plaży Delfines. Szczegóły TU
- Izamal – słynne żółte miasteczko, w którym zatrzymaliśmy się w drodze do Meridy. A o historii żółtego koloru przeczytacie TU
- Merida – miasto, które było naszą bazą wypadową na kolejne 3 dni i gdzie mieliśmy okazję brać udział w obchodach Dia de Muertos.
- Celestun – niewielka nadmorska osada, słynąca z flamingów, które chętnie tam przylatują. O naszej wycieczce przeczytacie TU
- Uxmal – to fantastyczne ruiny miasta Majów, a zaraz obok znajduje się Choco Story, czyli muzeum czekolady, które na pewno zainteresuje Wasze dzieci. Szczegóły TU.
- Valladolid – kolejne, po Izamal, Pueblo Magico, czyli magiczne miasto, które odwiedziliśmy. O samym Valladolid oraz Meridzie, przeczytacie TU
- Słynne miasto Chichén Itzá, będące na liście 7 nowych cudów świata oraz pobliskich cenotes. O zwiedzaniu ruin przeczytacie TU.
- Tulum – niegdyś niewielka, hipisowska wioska, obecnie bardzo popularne miejsce wśród wszelakich gwiazd i instagramerów. Dla nas służyło m.in. jako miejsce wypadowe do rezerwatu Sian Ka’an, ale nie tylko, bo w samym mieście udało nam się zobaczyć trochę sztuki, ruiny oraz piękną plażę. A o tym już TU
- Park Biosfery Sian Ka’an, który wg mnie i dzieci był najlepszą atrakcją Jukatanu. A o tym dlaczego warto tam pojechać, przeczytacie TU.
- Akumal – niewielka miejscowość na trasie pomiędzy Tulum a Playa del Carmen. Słynie z żółwi morskich, które przypływają tam żerować na trawie morskiej rosnącej przy brzegu.
- Playa del Carmen – jedna z najbardziej popularnych miejscowości na wybrzeżu. Tam spędziliśmy ostatnie 2 dni naszych wakacji w Meksyku. Przy okazji odwiedzając jeden z popularniejszych parków rozrywki
- Xcaret Park, bo o nim mowa, to ekologiczny park rozrywki, słynący z podziemnych rzek, egzotycznych ptaków, rybek oraz żółwi. Opis naszego dnia w parku znajdziecie TU.
Poniżej mapka, przedstawiająca naszą trasę 🙂 Na wyspy niestety nie udało się nam dotrzeć.
Co nam się nie podobało?
- Plaże, które publiczne są głównie w teorii. Oczywiście Playa Delfines czy plaża w Celestun była faktycznie publiczna i darmowa, ale już plaże w Akumal czy północnej części Tulum leżą na terenie rezerwatu przyrody, więc trzeba płacić za wstęp, a inne leżą przy hotelach i dostanie się na nie bez zapłacenia za beach bar jest praktycznie niemożliwe.
- Strefy hotelowe w Cancun oraz Tulum. Z wyboru nie mieszkaliśmy tam i na pewno tego nie żałujemy.
- Praktycznie brak możliwości spędzania czasu bez wydawania ekstra kasy. Jedyne dni kiedy nie wydawaliśmy pieniędzy na atrakcje to zwiedzanie Izamal oraz jeden dzień, który spędziliśmy w Playa del Carmen. Jednak w Europie zarówno plaże jak i przyroda są w większości ogólno-dostępne i bezpłatne, a poza tym same miasta zazwyczaj oferują dużo więcej (np darmowe muzea w Londynie, bezpłatne parki, kościoły itd)
A co nam się podobało najbardziej?
- Zarówno dla mnie jak i dla Gabi wycieczka do rezerwatu Sian Ka’an, gdzie mogliśmy zobaczyć żółwie i delfiny na wolności, była absolutnym hitem wakacji.
- Adaś mówi, że Xcaret Park i jego podziemne rzeki to była najfajniejsza atrakcja.
- Tomkowi najbardziej podobało się Izamal i znajdująca się tam piramida Kinich Kak Moo. Były to jedyne ruiny miasta Majów, które odwiedziliśmy, gdzie można faktycznie wejść i ich dotknąć. A samo Izamal nie jest jeszcze totalnie zadeptane przez turystów i można się tam spokojnie poszwędać.
- Poza tym zarówno Adaś jak i Gabi bawili się fantastycznie na plaży w Cancun oraz Tulum, a my z Tomkiem cieszyliśmy się ze snurkowania w Akumal.
- Poza tym, muszę też po raz kolejny wspomnieć jedzenie. Dawno na wakacjach nie jedliśmy tyle dobrego i taniego jedzonka. Dzieci też wspominają jedzenie jako jedną z najlepszych rzeczy w Meksyku!