Wadi Shab & Bimmah Sinkhole, 28 października 2019
Po opuszczeniu Ras al Jinz mieliśmy przed sobą ostatni aktywny dzień w Omanie i równocześnie trasę 360 km do pokonania. Nasza trasa na północ prowadziła wzdłuż wschodniego wybrzeża kraju, a co za tym idzie dokładnie przy dwóch obowiązkowych atrakcjach Omanu: przepieknym Wadi Shab oraz Bimmah Sinkhole.
Wadi Shab to chyba najpiękniejsze wadi w Omanie. Wg relacji, które przeczytaliśmy jest ono bardzo popularne wśród lokali oraz relatywnie łatwo dostępne. A jak to wyglądało w rzeczywistości?
Żeby dojechać do wejścia do Wadi Shab nie potrzeba nam specjalnego samochodu, parking jest zaraz przy głównej drodze, a potem trasa prowadzi już wśród skał i trzeba pokonać ją pieszo. Zaraz na wejściu do Wadi jest spore jeziorko, przez które można przeprawić się łódką za 1 OMR od osoby (dzieci za darmo). Po wyjściu na drugi brzeg czeka nas ok godzinny spacer, żeby dotrzeć do głównej atrakcji Wadi, czyli jaskini z wodospadem. Na początku trasa prowadzi przez plantacje oraz między fragmentami różnych budynków. Ma się wrażenie, że przechodzimy przez mini place budowy. Szlak nie jest w żaden sposób wyznaczony i momentami nie wiadomo jak iść. Schodki, wąskie przejścia przez płot oraz przez kolejne płytkie jeziorka to standard. Nie jest to bynajmniej lekki spacer, ani trasa do pokonania dla kogoś starszego albo o ograniczonej mobilności. Przez ok 15-20 minut trasa prowadzi przez w miarę płaski i szeroki teren Wadi. Podobno w tych miejscach Omańczycy lubią sobie urządzać pikniki, ale w poniedziałek nie było tam nikogo. Później trasa zaczyna się być bardziej wymagająca. Idziemy wzdłuż kabli, brzegiem wadi, mając poniżej płynącą rzekę oraz niewielkie jeziorka. Trasa robi się z czasem coraz trudniejsza. Jest sporo kombinowania i wspinania się po kamieniach. Gabrysia bardzo dzielnie sobie radziła, ale Adasia trzeba było praktycznie cały czas nieść. Może z perspektywy dorosłego, sprawnego fizycznie człowieka nie jest to bardzo duże wyzwanie, ale z dziećmi nie jest lekko. Dzieci, których nie da się już nieść, a które nie są w stanie same sobie poradzić z trasą (czyli wg mnie min. 5-6 lat) będą miały bardzo duży problem z pokonaniem wadi. Spotkaliśmy kilka rodzin z maluchami w nosidłach, ale dzieci stanowiły raczej bardzo niewielką grupkę 🙂
Bez dzieci trasę do głównego jeziorka można zapewne pokonać znacznie szybciej, ale nam zajęła ona godzinę. Żeby dostać się do jaskini z wodospadem trzeba to jeziorko przepłynąć. Nam niestety nie było to dane, bo nie mieliśmy rękawków dla Gabrysi, a była to zbyt długa trasa, żeby ją bezpiecznie holować. Nie zmienia to faktu, że kąpiel w jeziorku pośrodku tak pięknej scenerii była czymś fantastycznym. Idealna nagroda po godzinnej przeprawie.
Wadi Shab to nie Wadi Bani Khalid. Jest zupełnie dzikie. Toalety i bar są tylko przy parkingu, trzeba więc pamiętać, żeby zabrać ze sobą dużo wody i jakieś przekąski. W czasie kiedy my odwiedziliśmy Wadi Shab, była tam jedynie masa turystów, a więc nie było problemu, żeby kąpać się w stroju kąpielowym. Dzień wcześniej w Wadi Bani Khalid miałam na sobie koszulkę i getry.
Zaledwie 30 km na północ od Wadi Shab znajduje się Bimmah Sinkhole, czyli dosyć sporych rozmiarów dziura, na której dnie znajduje się jeziorko. Omańczycy wierzą, że dziura ta powstała w wyniku uderzenia meteorytu, ale w rzeczywistości jest to wynik zapadania się kolejnych warstw ziemi w tym miejscu. Wokół Bimmah Sinkhole założono Hawiyat Najm Park (właśnie to należy wpisać w google maps, żeby od razu trafić na miejsce), gdzie znajdziemy zarówno plac zabaw, jak i toalety. Jeziorko wypełnione turkusową wodą jest oczywiście idealnym miejscem do kąpieli, ale my byliśmy tam już po godzinie 16, słońce schowało się już za górami, a przed nami były jeszcze 2,5 godziny drogi. Przespacerowaliśmy się tylko po parku, zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęc i ruszyliśmy dalej. Najlepiej przyjechać tam znacznie wcześniej w ciągu dnia, bo popołudniu, bez słońca miejsce nie robi aż tak fantastycznego wrażenia jak powinno 🙂