Wiedeń z dziećmi, 5 – 8 czerwca 2019
Kiedy parę miesięcy temu WizzAir otworzył nowe połączenie z Malmö do Wiednia, wiedzieliśmy, ze prędzej czy później na pewno z niego skorzystamy. Okazja nadarzyła się już na początku czerwca przy okazji Święta Narodowego w Szwecji, a co za tym idzie długiego weekendu. W chwili, kiedy kupowaliśmy bilety do Wiednia, nie do końca wiedzieliśmy co będziemy tam robić. Ale wystarczyła lektura 1-2 blogów i już mieliśmy bardzo długą listę atrakcji dla dzieci i nie tylko. Nie wszystkie udało się nam zaliczyć, a w niektórych na pewno można by spędzić znacznie więcej czasu. Jedno jest pewne: Wiedeń z dziećmi to świetny pomysł!
Dzień 1 – Dom Morza – Haus des Meeres
Po bardzo rozczarowującym akwarium w Sztokholmie, miałam lekkie wątpliwości, czy powinniśmy zaglądać do kolejnego podobnego miejsca. Jednak sporo pozytywnych opinii w internecie skłoniło nas do wizyty w Haus des Meeres. Głównym argumentem była jego lokalizacja – akwarium znajduje się w starej wieży przeciwlotniczej z czasów II Wojny Światowej. Akwaria większe i mniejsze można podziwiać aż na 11 poziomach. Największe akwarium z rekinami oraz żółwiami morskimi jest dostępne aż z 2 poziomów. Poza tym w Haus des Meeres, znajdziemy terraria z przeróżnymi wężami i jaszczurkami oraz mini las tropikalny z małpkami i pięknymi ptakami. Dzieci stały jak zaczarowane przy pierwszym akwarium z wielkimi rybami, potem oglądaliśmy karmienie rekinów i szukaliśmy małpek skaczących po drzewach nad naszymi głowami.
Miejsce nie powala na łopatki, ale jest warte polecenia i można tam spędzić 2 całkiem ciekawe godzinki. Na dachu wieży jest cafeteria, której nie mieliśmy okazji zaliczyć, a obok znajduje się całkiem fajny plac zabaw. Na lody po wizycie w akwarium polecamy Veganista przy pobliskiej Amerlingstraße 19 🙂
Bilety: dorośli 18,90€, dzieci 6-15 8,60€, dzieci 3-5 5,70€
Dzień 2 – Schönbrunn
Schönbrunn to nie tylko pałacowe komnaty z mnóstwem eksponatów i pięknych mebli oraz tłumem turystów. To również piękne pałacowe ogrody z oranżerią i palmiarnią, najstarsze działające zoo na świecie, labirynty oraz Kindermuseum.
Właśnie do Kindermuseum, czyli muzeum poświęconego historii królewskich dzieci, skierowaliśmy nasze kroki po przybyciu do Schönbrunn. Jest to część muzeum w całości zorganizowana pod kątem najmłodszych zwiedzających i absolutny hit jeżeli jedziemy do Wiednia z dziećmi. Nasze bawiły się tam przednio przez ok 2 godziny. W kilkunastu komnatach królewskich znajdziemy wystawy z zabawkami i ubraniami małych książąt oraz przedstawiające zwyczaje towarzyszące życiu na dworze królewskim itd. Mamy sale, w której możemy sami nakryć do królewskiego stołu (pół godziny zabawy murowane), sale z zabawkami i grami, salę z perukami, które możemy sami uczesać oraz co najważniejsze całą garderobę z sukniami we wszelkich rozmiarach, które możemy mierzyć do woli! Kto z Was nie chciałby założyć książęcej sukni i wielkiej peruki do kompletu? My nie odmówiliśmy sobie takiej zabawy. Adaś coś nie do końca był zainteresowany przebierankami, ale za to dzielnie ujeżdżał wszystkie napotkane koniki.
Gdyby nie to, że mieliśmy w planie jeszcze zoo i labirynt, na pewno zostalibyśmy tam dłużej!
Tiergarten Schönbrunn, czyli Wiedeńskie Zoo, było naszym kolejnym punktem dnia. Znajduje się ono na terenie pałacu, a więc tylko krótki spacer ogrodami królewskimi dzielił nas od bramy wejściowej. Wizytę zaczęliśmy od lanczu w Tirolergarten Tavern serwującej austriackie przysmaki takie jak spätzle (dzieci wolały frytki – nie znają się:)) Potem Adaś udał się na drzemkę i spacer z mamą w okolice Gloriette, a Gabrysia z tata wrócili do zoo (Tirolergarten Tavern znajduje się poza granicami zoo, wiec jeżeli chcemy wyjść i wrócić musimy sobie przybić pieczątki na rękę).
Zoo Schönbrunn jest bardzo ładnie położone, mieszka w nim wiele gatunków zwierząt: wszelkie małpy, słonie, żyrafy, niedźwiedzie brunatne i polarne, pingwiny, hipopotamy, nosorożce, lwy, tygrysy i najciekawsze dla nas pandy i koale 🙂 Można oczywiście oglądać karmienie zwierząt, jest też kilka małych placów zabaw i kafejek.
Labirynt, a właściwie 3 labirynty oraz bardzo fajny plac zabaw, był naszym ostatnim punktem dnia. Przyznam, że można się w nich zagubić! Dzieci były już zmęczone, więc wolały zabawę na placu zabaw niż szukanie przejść miedzy krzewami, ale jest to ciekawe miejsce do odwiedzenia.
Muszę przyznać, że ten dzień nas wykończył. A przecież nie widzieliśmy pałacowych komnat, nie przespacerowaliśmy się po większości ogrodów, nie weszliśmy do Palmiarni! Długi, ale pełen atrakcji dzień. Wszystkim się podobało, nikt nie marudził, nawet pogoda dopisała, mimo, że rano straszyło deszczem. Baaaardzo polecamy Schönbrunn na wyprawę z dziećmi.
Bilety: kupiliśmy pakiet Kindermuseum+Zoo+Labirynt za 28€/ dorośli i 16€/ dzieci powyżej 6 lat.
Dzień 3 – Muzeum Techniki i Prater
Technischesmuseum, czyli Muzeum Techniki w Wiedniu, to kolejne miejsce warte polecenia. Jest to atrakcja zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Na czterech kondygnacjach znajdziemy wystawy poświęcone lokomocji, przemysłowi ciężkiemu, energii, artykułom gospodarstwa domowego, instrumentom, mediom, ruchowi itd. Nasze dzieci zakochały się w wielkich lokomotywach i wagonach kolejowych, do których możną było wejść, robiły różne eksperymenty związane z energią, Adaś oglądał samochody oraz podwieszone pod sufitem samoloty i helikoptery. Oprócz wielu wystaw, w muzeum znajdują się 2 sale zabaw dla dzieci (tam też zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę), sklepik z pamiątkami oraz kafeteria, która ma kiepskie opinie, więc ja ominęliśmy (za to jest miejsce piknikowe w jednym z placów zabaw, więc mogliśmy tam spokojnie coś przekąsić). Muzeum Techniki to kolejne miejsce, w którym spokojnie można by spędzić cały dzień i się nie nudzić. My byliśmy tylko 3 godziny, bo pogoda była piękna, a w planie mieliśmy jeszcze Prater 🙂
Bilety: dorośli 14€, dzieci do 19 lat za darmo
Prater, to właściwie nazwa parku publicznego położonego nad Dunajem, a samo wesołe miasteczko nosi nazwę Wurstelprater. Jedną z najsłynniejszych atrakcji parku jest wielkie koło młyńskie Wiener Riesenrad, z którego można podziwiać panoramę miasta i to właśnie od niego zaczęliśmy naszą przygodę na Praterze. Inną tradycyjną atrakcją jest Liliputbahn, czyli kolejka wąskotorowa jadąca w dalsze części parku. Raczej nie jest to atrakcja warta zaliczenia, ale wiadomo, że Adaś kocha pociągi, więc nie mogliśmy jej odpuścić 🙂
Jedną z głównych zalet Prateru jest to, że wstęp na teren paku jest bezpłatny. Bilety na każdą atrakcje możną kupić osobno, ale są też całodniowe pakiety dla tych, którzy planują dużo jeździć. Ceny atrakcji dla małych dzieci wahają się od 2 do 3€. Generalnie zabawa na Praterze była dla nas sporym wyzwaniem, bo Adaś chciał iść na wszystkie atrakcje co Gabrysia i nie rozumiał, że jest jeszcze za mały. Poza tym zdecydowaliśmy się na kupno pojedynczych biletów, a co za tym idzie, nie koniecznie chcieliśmy, żeby dzieci jeździły po kilka razy na tym samym pociągu 🙂 Ostatecznie udało się nam wypracować kompromis i dzieci bawiły się świetnie przez całe popołudnie.
Jedzenie: akurat tego dnia zarówno lancz jak i kolacje jedliśmy w okolicach Prateru (ale nie na jego terenie) i oba miejsca polecamy.
Cafe Restaurant Tethys – tam zjedliśmy pysznego sandacza, a dzieci ogromne porcje spaghetti bolognese, które musiało być wyśmienite, skoro zniknęło do ostatniego kęsa.
Gasthaus Reinthaler – na kolację nietypowo ja zamówiłam zestaw serów, dzieci naleśniki z czekoladą, a Tomek tradycyjnego austriackiego Kaiserschmarrn. Wynikowo każdy chyba jadł co innego niż zamówił 🙂 Ale wszyscy wyszli najedzeni i zadowoleni.
Dzień 4 – Kościoły i place zabaw w centrum
Po trzech bardzo intensywnych dniach, postanowiliśmy, że ostatni dzień spędzimy bez większych atrakcji. Pojechaliśmy do centrum miasta w okolice Opery i spacerem przeszliśmy pod katedrę św. Stefana. Następnie przeszliśmy w okolice najstarszego kościoła w Wiedniu (św. Ruperta) i dalej uliczkami starówki do Parku Miejskiego. Tam zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na placu zabaw.
Na lancz była pyszna pizza neapolitańska w l’autentico (latem mają ogródek, ale zima max 1-2 stoliki wewnątrz, więc chyba tylko pizza na wynos).
Potem był dalszy niespieszny spacer na Karlsplatz pod kościół św. Karola Boromeusza i kolejny przystanek na placu zabaw w Resselpark. W planie mieliśmy wyprawę do odległego Parku Oberlaa, ale jednogłośnie uznaliśmy, że po prostu się nam nie chce i zdecydowaliśmy, że zakończymy dzień dalszym spacerem pod Belweder i kolejnym piknikiem w tamtejszym parku. Miało być na luzie, a wyszło pewnie z 8 km łażenia 🙂
Atrakcje, których nie zdążyliśmy zaliczyć 🙂
Planując nasze krótkie wakacje w Wiedniu na listę atrakcji dla dzieci trafiły również: Muzeum Historii Naturalnej, ZOOM Kindermuseum, Dom Motyli, rejs statkiem po Dunaju, Kurpark Oberlaa. Niestety ze względu na ograniczony czas w Wiedniu jak i również intensywność pozostałych atrakcji, postanowiliśmy z tych zrezygnować. Ale być może kogoś innego zainspirują?
Tym razem wyjazd do Wiednia był zaplanowany w 99% pod dzieci. Staraliśmy się tak zorganizować te kilka dni, żeby Gabrysia i Adaś spędzili miło czas, a nie byli przytłoczeni wielkim miastem. Jednak łatwiej było nam zwiedzać np świątynie w Bangkoku, niż kościoły w Wiedniu. Ale wiadomo, że egzotyka jest dla nich czymś zupełnie innym i fascynującym. W każdym razie uważamy, że Wiedeń z dziećmi daje radę bez względu na pogodę (jest przecież masa muzeów przystosowanych do zainteresowań i potrzeb dzieci). Mimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zobaczyć Wiedeń bardziej z dorosłej perspektywy: zwiedzić cały pałac Schönbrunn, zjeść kolację w restauracji z białymi obrusami i przede wszystkim zobaczyć przedstawienie w Operze Wiedeńskiej. Wszystko przed nami!
1 Odpowiedź
[…] tym co robiliśmy w Wiedniu z dziećmi oraz o tym, czego nie zdążyliśmy zrobić, przeczytacie tutaj […]