Deszczowa Uppsala
Uppsala jest 4 największym miastem w Szwecji i jednym z dwóch głównych ośrodków akademickich w kraju (oprócz Lund). Życie w mieście kręci się w dużej mierze właśnie wokół uniwersytetu oraz szpitala akademickiego. My do Uppsali zajrzeliśmy po drodze na północ Szwecji i przy okazji odwiedziliśmy przyjaciela Tomka z Barcelony.
W samym mieście spędziliśmy jeden dzień, wyłapując momenty między deszczem, żeby zobaczyć coś ciekawego.
Zaczęliśmy od punktu obowiązkowego dla dzieci, czyli placu zabaw Pelle Svanslös (po polsku to wg Tomka „Filonek Bezogonek” – znacie taką bajkę?) Autor bajki, Gösta Johansson, mieszkał i pracował całe życie w Uppsali i właśnie dlatego tam stworzono plac zabaw poświęcony bohaterowi jego bajek. Plac zabaw umieszczony jest w Angielskim Parku – Carolinaparken niedaleko zamku i Ogrodu Botanicznego. Na placu zabaw jest wiele pomysłowych budowli, łącznie ze zjeżdżalnią z bajkowej katedry, różnymi domkami, więzieniem, karuzelą itd. Przy wejściu na plac zabaw są toalety!
Po zabawie z Pelle ruszyliśmy w stronę Ogrodu Botanicznego oraz Zamku. Niestety lekka mżawka przemieniła się w prawdziwy deszcz, więc musieliśmy szukać schronienia. Muzeum w Zamku nie wydawało nam się najciekawszym rozwiązaniem, więc postanowiliśmy zajrzeć do pobliskiej Biblioteki Uniwersyteckiej, gdzie znajduje się Srebrna Biblia. Srebrna Biblia to księga pochodząca z VI wieku pisana srebrnym tuszem, zawierająca tekst czterech Ewangelii w języku gockim. Biblię oraz wiele innych starych ksiąg można podziwiać w biblioteckim muzeum. Dzieci oglądały też tymczasową wystawę poświęconą Muminkom.
Jako, że pogoda dalej nie zapowiadała się najlepiej, szukaliśmy kolejnego miejsca na przeczekanie deszczu. I tak trafiliśmy na niewielkie muzeum biologiczne Biotopia. Muzeum jest darmowe i można w nim zobaczyć eksponaty wypchanych zwierząt w ich „naturalnym środowisku”. Nic specjalnego, ale naszym dzieciom się podobało. Szczególnie prezentacja o łosiach i różnych wędrownych ptakach. W Biotopia organizowane są różnego rodzaju warsztaty dla dzieci. Obecnie ze względu na covid, są to bardziej indywidualne zajęcia. My mieliśmy możliwość wybudowania własnego hotelu dla pszczół. Muzeum jest darmowe, ale za materiały do budowy „hotelu” zapłaciliśmy 30 SEK.
Na koniec naszej wycieczki do Uppsali, zajrzeliśmy jeszcze do słynnej górującej nad miastem gotyckiej Katedry. W Katedrze znajduje się też muzeum o wiele obiecującej nazwie, czyli Skattkammaren (Skarbiec). Nawet chcieliśmy go zwiedzić z nadzieją na dużo złota, ale na szczęście pani uprzedziła nas, że znajdują się tam głównie stare szaty 😉
W Uppsali i okolicach spaliśmy 3 noce. Jedną w Arena Hotellet w samej Uppsali (całkiem fajny hotel ze smacznym śniadaniem), a dwie w hotelu Wiks Slott (Zamek), który leży nad jednym z odgałęzień jeziora Mälaren, ok 20 km na południe od miasta.
Muszę przyznać, że z tym hotelem mieliśmy bardzo duże oczekiwania, a niestety był głównie zawód. Chociaż muszę przyznać, że to ja zawaliłam, bo nie doczytałam dokładnie, a nazwa hotelu jest bardzo myląca. Zamek, owszem stoi, ale hotel nie ma z nim za wiele wspólnego. Podobno są tam sale konferencyjne, ale obecnie zamek jest w remoncie, więc w ogóle nie można było do niego wejść. Hotel natomiast znajduje się w kilku niewielkich budynkach położonych dookoła zamku. Pokoje owszem są czyste i wygodne. My mieliśmy pokój rodzinny, co w praktyce oznaczało 2 osobne pokoje połączone małym przedpokojem. Ale same zabudowania są bardzo nieciekawe z zewnątrz i na pewno nie mają nic wspólnego z „zamkową” atmosferą. W cenie noclegu mieliśmy śniadanie oraz kolację (bufet). Jedzenie było całkiem smaczne, ale trochę nazbyt skomplikowane. Obsługa hotelu trochę nieogarnięta. Tak więc, mieszane uczucie.
Sam hotel i zamek są pięknie położone nad jeziorem, co zachęca wielu mieszkańców Uppsali do spędzania tam wolnego czasu. To też trochę dziwne wrażenie, że właściwie na terenie hotelu plażują sobie przypadkowe osoby. Obok Zamku znajduje się park, w którym wyznaczono trasy spacerowe, miejsca piknikowe, a nawet specjalne miejsce, gdzie można budować szałasy z gałęzi! (Kojbyggarlandet).
Tak więc, jeżeli nie zrobicie sobie, tak ja my, nadziei na nocleg w zamku, to jest to całkiem w porządku opcja na hotel w okolicach Uppsali.