Zimowy weekend w Båstad
W przeciwieństwie do wielu innych krajów, w Szwecji hotele i restauracje są cały czas otwarte. Oczywiście są pewne obostrzenia, np przy stoliku mogą siedzieć tylko 4 osoby (co staje się absurdalne w sytuacji kiedy mamy 3 dzieci i musimy się podzielić), ale ogólnie nie ma przeszkód, żeby spędzić chociaż weekend w innym otoczeniu niż własny salon 🙂 Postanowiliśmy więc zaryzykować, zaszaleć i spędzić weekend w Hotelu Riviera Strand w Båstad.
Wykupiliśmy pakiet rodzinny z kolacją i wejściem na basen w relatywnie przystępnej cenie (tzn porównując z innymi podobnymi hotelami w Skåne), co okazało się bardzo dobrym wyborem, bo w okolicy nie ma za bardzo restauracji otwartych o tej porze roku (oraz ze względu na covid), a z resztą, kto ma ochotę ruszać się wygrzany w saunie z widokiem na zaśnieżoną plażę i jechać gdzieś na kolację?
W drodze do Båstad zatrzymaliśmy się w Helsinborgu i odwiedziliśmy Fredriksdal, czyli tamtejszy park ze skansenem. W sezonie wstęp jest płatny, ale zimą za darmo. Mieliśmy szczęście, bo trafił się nam piękny zimowy dzień i mogliśmy w słońcu przespacerować się po ogrodzie botanicznym (Gabrysia czytała nam informacje o wszystkich gatunkach drzew), sprawdzić grubość lodu w stawie i pozrywać sople zwisające z dachów starych chat krytych strzechą. Na koniec był bardzo fajny naturalny plac zabaw, zwany Trollskogen, czyli Las Trolli. Postaramy się wrócić tam latem i wtedy napiszemy coś więcej na temat Helsinborga, bo dalej zostaje trochę przez nas nieodkryty.
Popołudniu dojechaliśmy do Båstad, gdzie zanim wskoczyliśmy do basenu, wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po plaży. Słońce, śnieg i zamarznięte morze. Było pięknie!
Hotel Riviera Strand jest nastawiony typowo na rodziny z dziećmi. Jest bardzo fajny basen z masą piankowych zabawek, sauna dostępna dla wszystkich i 2 zewnętrzne gorące baseny! Basen znajduje się w oddzielnym budynku, więc trzeba w szlafroczku przebiec po śniegu 🙂 Na szczęście hotel ma do dyspozycji również szlafroki i kapcie w rozmiarach dla dzieci. Obecnie, żeby uniknąć tłumów na basenie, goście hotelowi są podzieleni na 2 grupy i mogą korzystać z basenu wg wyznaczonego grafiku. Nam udało się wymoczyć godzinkę popołudniu i godzinę następnego dnia rano. Najlepszą atrakcją okazały się gorące baseny na zewnątrz. To dopiero przeżycie przebiec na mrozie w samym stroju do basenu! Wbrew pozorom, to wcale nie takie straszne 🙂 Poza basenem na terenie hotelu są pokoje zabaw, sale do gier i sportów oraz siłownia. Jedna z sal jest na tyle blisko restauracji, że my mogliśmy w spokoju zjeść, a dzieci zniknęły. Znaleźliśmy je siedzące na sofie przytulone do siebie. Gabrysia czytała komiksy, a Adaś, z głową na jej ramieniu, oglądał bajkę. Słodziaki 🙂
Jako, że kolacje mieliśmy w cenie, my dostaliśmy 2-daniowe menu (jedzenie było pyszne), a dzieci miały do dyspozycji specjalny bufet (ze spaghetti, naleśnikami i lodami oczywiście). Śniadanie też było bardzo smaczne i bogate, ale byliśmy trochę zaskoczeni, że tak na prawdę nie było żadnych restrykcji związanych z covid. Niby wszędzie jest płyn do dezynfekcji rąk, ale jednak tłoku przy bufecie nie dało się uniknąć.
Po śniadaniu i basenie, poszliśmy na dłuższy spacer na plażę. Słońca już niestety nie było, ale zamrożone morze i bieganie po lodzie były nie lada atrakcją dla wszystkich. Nie obyło się też bez lekkiego strajku, bo spacery są nudne… Po opuszczeniu hotelu pojechaliśmy do centrum Båstad, które o tej porze roku jest totalnie wymarłe. Latem to popularny kurort, z ładną plażą, portem i turniejem tenisowym (podobno bywa tam często Hugh Grant). Ale teraz pustka i cisza. Przespacerowaliśmy się po pustym porcie i kortach tenisowych, zjedliśmy pizzę w jednym z kilku otwartych miejsc i udaliśmy się w drogę powrotną do Malmö.
Niewiele, ale w obecnej sytuacji, takie małe przyjemności powodują, że nie wariujemy i możemy na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. A spacer po zamarzniętym morzu oraz kąpiel w zewnętrznym basenie w środku zimy na pewno pozostaną w naszej pamięci na długo!