Angkor Wat, wizyta u lekarza oraz kolacja w Haven, 1 listopada 2018

Nareszcie zwiedziliśmy największą i najważniejszą świątynię w kompleksie Angkoru, czyli samo Angkor Wat.

Ankgor Wat, którego nazwa oznacza Miasto Świątynię, była oryginalnie świątynią hinduistyczną, wybudowaną ku czci Boga Wisznu. Następnie przekształcono ją w świątynię Buddyjską. Ostatecznie wszystkie symbole buddyzmu zostały zniszczone (widać to szczególnie na wszelkich posągach Buddy, gdzie brakuje głów), a świątynia odzyskala swój hinduistyczny charakter.

Początkowo mieliśmy  ambicje na wschód słońca, aby zrobić piękne zdjęcia wież Angkoru odbijających się w wodzie na tle różowego nieba, ale uznaliśmy, że z 4 dzieci to nie jest realne. Szczególnie, że dzieci dalej żyją dziwnym trybem i zasypiają dopiero o 22 i wstają ok 8 rano (dla nas to nie jest normalne :)) Postanowilimśmy, że pojedziemy po śniadaniu. Upał lał się z nieba, a my w tłumie turystów przemierzaliśmy most przerzucony przez fosę otaczająca Angkor Wat. Potem niestety nie było wiele lepiej, bo Adaś był wyjątkowo marudny i Tomek musiał go prawie cały czas nosić na rękach. Więc zwiedzanie szło nam średnio. Przez to też nie jestem pewna, czy świątynia zrobiła na mnie odpowiednie wrażenie. Wróciły wspomnienia z Jogyakarty i świątyni Prambanan. Dużo większe wrażenie robi Angkor Wat z zewnątrz niż wewnątrz. Albo może po prostu dzieci uniemożliwiły nam dziś zwiedzanie. Poza tym bardziej podobała mi się wciąż bardziej dzika Ta Prohm z drzewami wyrastającymi z murów świątyni. Zwiedziliśmy Angkor Wat w tempie ekspresowym i już w południe byliśmy z powrotem w hotelu.

 

W ramach dodatkowych atrakcji Brukselki zabrały jeszcze chłopaków do lokalnego fryzjera, a Tomek pojechał do lekarza…. Dzień wcześniej dostał podejrzanej wysypki, miał powiększone węzły chłonne… na szczęście lekarz wykluczył dengę (bardzo śmieszne) i zapisał antybiotyk na bliżej niezidentyfikowaną infekcję bakteryjną.

Na kolację pojechaliśmy do wyszukanej już wcześniej restauracji Haven.

Po drodze mieliśmy jeszcze małą przygodę, bo Adaś zgubił sandała na środku ulicy. Ja krzyk do kierowcy tuk tuka STOP! Emilka wybiegła szukać buta,  a za nami już się zrobiło zamieszanie i sandałka podniosła mała kambodżańska dziewczynka i podała go Emilce. Będzie co wspominać 🙂

Restauracja Haven jest specjalnym miejscem, gdzie zawód i doświadczenie mogą zdobywać młodzi ludzie opuszczający domy dziecka, bądź pochodzący z marginesu społecznego. Haven daje im naukę, praktykę i dom na rok, a później pomaga w znalezieniu wartościowej pracy. Restauracja została założona 7 lat temu przez parę Szwajcarów, którzy pracują tam na codzień i czuwają nad jakością jedzenia oraz obsługi. A jedzenie jest bardzo dobre. Wszyscy zjedliśmy smakowite ryby,  a na deser banana w mleku kokosowym z tapioką. Nie jest to tanie miejsce jak na Kambodżę, ale jak najbardziej jest warte swojej ceny. Więc jeżeli będziecie w Siem Reap, zajrzyjcie nam na lancz bądź kolacje, a przyczynicie się do słusznej inicjatywy i dobrze zjecie.

Wieczór zakończyliśmy, ku radości dzieci, na placu zabaw w Boxville.

Możesz również polubić…

Leave a Reply