Dzień 4, Porto – Costa Nova, 1 września 2015

Dziś kolejny dzień mogliśmy się wyspać, bo Gabrysia spała aż do 8! Tomek co prawda wstał dużo wcześniej i poszedł biegać. Zwiedził ponownie pól miasta, bo przebiegł aż 10 km 🙂

Po późnym śniadaniu, pojechaliśmy do Costa Nova, małej nadmorskiej miejscowości, oddalonej ok godzinę drogi od Porto. Zachmurzone niebo nie było zbyt zachęcające, ale nie zrażeni niczym udaliśmy się na plażę. Mimo braku słońca, spędziliśmy bardzo miło czas budując zamek i zbierając muszelki. Ok 14 słońce wyszło zza chmur, a my poszliśmy poszukać czegoś do jedzenia. Zjedliśmy obiad w małej, lokalnej knajpce, gdzie nikt z obsługi nie mówił po angielsku i na próbę zamówienia soku dla dzieci dostaliśmy fantę (którą kazałam panu zabrać z powrotem), a potem doliczono nam po 1€ za każde mini masełko, które zjedliśmy co nas dosyć zdenerwowało. No, ale cóż, co kraj to obyczaj. Po obiedzie wróciliśmy na plażę i bawiliśmy się w budowanie dziur i skakanie do nich. Co odważniejsi (czyli wszyscy poza mną i dziećmi) poszli skakać przez wielkie fale.

Na koniec dnia dzieci postanowiły nam dać trochę popalić, kiedy je obudziliśmy wysiadając z samochodów. No, ale chyba byli bardzo zmęczeni 🙂

Wieczór kończymy butelką Porto wypitą na korytarzu pomiędzy naszymi pokojami 🙂

 

Możesz również polubić…

Leave a Reply