Farma Iluzji, k. Warszawy, 23 sierpienia 2014

Gabrysia i ja wybrałyśmy się na weekend do Warszawy w odwiedziny do cioci Ani, wujka Kuby i Mikołaja oczywiście.

Była to już nasza trzecie wizyta w stolicy z Gabrysią, ale tym razem postanowiliśmy, że nie możemy całego weekendu spędzić tylko na placu zabaw na Woli, więc Ania wyszukała Farmę Iluzji jako opcję na sobotę.

Farma położona jest 85 km od Warszawy i 80 km od Lublina. Nam droga polskimi drogami zajęła 1,5h. Gabcia spała, a Mikołaj chciał wysiadać, bo siedzenie dłużej niż 10min jest absolutnie przereklamowane.

Farma została zaplanowana jako odpowiedź na powstające jak po deszczu parki miniatór i dinozaurów. Pomysłem było stworzyć coś innego niż do tej pory. Czy się udało? Owszem spędziliśmy fajny dzień, ale czy chętnie bym tam wróciła – niekoniecznie.

Główną atrakcją jest Latająca Chata Tajemnic, czyli dom gdzie podłoga jest pod sporym kątem. Wrażenie wewnątrz jest dziwne, mi się zrobiło niedobrze… Poza tym na Farmie można zobaczyć różnego rodzaju eksperymenty i iluzje. Jest też labirynt luster, tunel zapomnienia i inne.

Poza tym na terenie parku są plac zabaw, ogromne klocki i gry, karuzela, ścieżka zdrowia, plaża, zwierzątka, labirynt. Organizowane są również pokazy iluzji, show z balonami i gołębiami.

Dzieciom najbardziej podobał się oczywiście plac zabaw, Mikołajowi dmuchane zamki do skakania, a Gabrysi kózki i króliczki. Poza tym chętnie budowali  z wielkich klocków, biegali po wiklinowym labiryncie i byli zafascynowani lewitującymi piłeczkami..

Info praktyczne:

Bilet podstawowy: 25 zł, dzieci do lat 5 za darmo, dodatkowe atrakcje: 10 zł

Jedzenie: na terenie parku znajduje się bar z fast foodami, ale również bardziej standardowym jedzeniem. Można dostać pierogi i kotleta zrobionego na miejscu ze świeżego mięsa (widzieliśmy dostawę na własne oczy), a nie z mrożonki jak w Szwecji… Można też sobie samemu usmażyć kiełbaskę na grillu czy ognisku, które są tam dostępne.