Ferie zimowe inaczej, czyli jak Adaś i tata zwiedzali Orawę, część 2

Czwartek również groził lekkim szronem na czubku nosa, postanowiliśmy więc znowu spędzić część dnia wewnątrz. Najechaliśmy Suchą Beskidzką i po przejechaniu jej głównym szlakiem w celu orientacji (zajęło to mniej czasu niż ogarnięcie Manhattanu w ciągu dnia), zapukaliśmy do drzwi zamku. Jako że to nie sezon turystyczny, to my raczej posłużyliśmy jako atrakcja. Komnat nie ma wiele, za to są schody. Adaś przespał pól zwiedzania (częściowo historii okolic, częściowo zamku, częściowo rodzin jego właścicieli) pod baczna opieką pań kustoszek, po czym oznajmił, że jest głodny, więc ruszyliśmy do przy zamkowej restauracji z bardzo przyjemną obsługą i wspaniałą szarlotką oraz kawą. Chętnie wrócimy na kolację przy okazji. Jako że łazienka była lekko chłodna i w męskim przedziale nie liczono się z potrzebą przewijaka, za takowy posłużyła nam kanapa za parawanem. Gdyby pora była wieczorna, a my nie bylibyśmy jedynymi gośćmi możliwe, że bardziej byśmy zasłonili parawan. Tym razem się zbytnio nie przejmowaliśmy, za to radość, manifestowana niezsynchronizowanym machaniem kończyn, była wielka. Po posiłku oglądnęliśmy resztę muzeum (wykopaliska lokalne) i ruszyliśmy szukać karczmy z literatury rodem. Karczma Rzym pachniała trochę suskim odpowiednikiem Ramblii, więc za długo w niej nie zabawiliśmy. Zwiedziliśmy jeszcze kościół, cukiernię i ruszyliśmy nazad do maminki.

  

Like father like son. Uzytkujemy kanape do czynnosci praktycznych.

 

   

Obczajamy dziedziniec na zamku suskim. Wewnatrz karczmy Rzym, pogonilismy kota diablu.

 

Piątek, dzień bezmięsny. A oprócz tego nowy wojaż – do Nowego Targu. Na starym mieście było gdzie chodzić, więc spacer się udał całkiem dobrze (założyliśmy, że krótkoterminowo przymkniemy oko na smog). Zwiedziliśmy znowu parę kościołów, cepelię, a nawet zrobiliśmy zakup ozdobny dla kochanej rodzicielki w pracowni na Długiej 51, tradycyjnie zakańczając fantastycznym mlekiem, kawą i ciastkiem w kawiarni Deja Vue obok (obsługa i strawa z wyższej półki, a i przewijak się znalazł więc obydwaj skorzystaliśmy). Nowych części miasta nie zwiedzaliśmy, zostawiamy to na inny raz albo dla innych podróżników.

 

  

Spacer w Nowym Targu, grzejemy sie w sloncu na rynku z koziolkami.

 

Sobota, ostatni dzień feryjnej przygody. Jak to? Dopiero przyjechaliśmy! Dobra, jako że mieliśmy tego dnia trochę mniej czasu na męskie eskapady, postanowiliśmy odkryć lokalne skarby architektoniczne, zaczynając od Sidziny z pięknymi starymi chatami, kapliczka, kościołem. No i oczywiście znaleźliśmy piekarnię, mimo wspaniałych starań jej ukrycia pomiędzy szopą a traktorem. Wśród cudownych wypiekowych zapachów zaopatrzyliśmy się w pączka i drożdżówkę z zamiarem późniejszej konsumpcji. Przy wsiadaniu do auta mięliśmy bliskie spotkanie pierwszego stopnia z lokalnym panem, o którego godność niestety nie zapytaliśmy. Dopytał się skąd my, słysząc że ze Szczecina, pogratulował nam dobrego prezydenta miasta oraz oświadczył, że sam się polityką nie interesuje. Po czym zaoferował nam kupno chałupy i ziemię, którą to ofertę uprzejmie zarejestrowaliśmy oświadczając, że się zastanowimy choć mamy życiowo inne plany. Rozstaliśmy się wszyscy z uśmiechem na twarzach i w duszach, szczęśliwi, że potrafiliśmy się dogadać z kimś mówiącym w dziwnej gwarze. Po tym już ruszyliśmy przez Wysoką, do Spytkowic, gdzie w barze na dole stoku zastaliśmy naszą ekipę, która już kończyła swój relaks. Skorzystaliśmy ze spokoju, konsumując kawę po turecku, wcześniej zakupionego pączka oraz mleko w promieniach słońca. Zakończyliśmy najdziwniejszym chyba przewijaniem, bo tym razem użyczono nam stołu do masażu w hotelu (dziękujemy paniom z Kompleksu Beskid).

   

Lansujemy sie zabarwiajac nasze lica. Kolejny kreatywny przewijak. Zabawy w sniegu.

 

Po takim tygodniu nieźle się zżyliśmy ze sobą – wspólnym wagabondowaniem, mlekiem, kawą, lokalnymi ciastkami i przede wszystkich brawurowym przewijaniu. Oh, memories!

 

  

Lokalna tradycja w Sidzinie – wrocimy 🙂

Tomasz Wysocki

Making the world a little bit better

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. elzbieta pisze:

    Fajnie bylo poczytac i przesledzic Wasze podrozowanie. Babcia pozdrawia.

Leave a Reply