Khao Kheow Open Zoo, 6 listopada 2017
Naszą tradycją już jest, że gdziekolwiek jedziemy, musimy zaliczyć jakieś zoo. Khao Kheow Open Zoo znalazłam już przed przyjazdem do Tajlandii, jako jedno z lepszych (albo najlepsze) w okolicach Bangkoku.
Reszta ekipy zrezygnowała z wycieczki, więc ruszyslimy sami. Pierwotnie chcieliśmy wynająć samochód, potem złapać taksówkę, a ostatecznie zdecydowaliśmy się na kierowcę hotelowego, który miał na nas czekać cały dzień w zoo. Całe szczęście, że tak zrobiliśmy, bo nie mam pojęcia skąd byśmy wytrzasnęli taksówkę powrotną. Samodzielne prowadzenie samochodu nie wydaje się nam jednak bardzo szalone, poza faktem, że ruch jest lewostronny. Na pewno wydaje się, że byłoby tutaj łatwiej prowadzić niż w Indonezji albo Gruzji. Do zoo dotarliśmy po dwóch godzinach drogi. Korki w Bangkoku są okropne! Potem już autostradą było znacznie lepiej.
Khao Kheow Open Zoo jest tak przemyślane, że można tam wjechać własnym samochodem, można wypożyczyć autka golfowe albo wybrać opcję darmowego autobusu, który jeździ wokół zoo. Można też oczywiście spacerować, ale podobno całość trasy to ponad 7 km.
My zdecydowaliśmy się część przejść piechotą, a potem wynająć właśnie wózek golfowy. Zaczęliśmy od flamingów i gibonów, potem karmiłyśmy z Gabrysią sarenki, odwiedziliśmy małpki, hipopotamy, żyrafy i antylopy. Nakarmiłam nosorożca oraz razem z Gabrysią lwy! Większość zwierząt afrykańskich mieszka tam na wspólnym wybiegu i wydają się mieć dobre warunki. Potem przyszła kolej na azjatyckie niedźwiedzie, hieny i mrówkojady.
Dzień dobry / Hello visitors!
Ja tu się tylko tak trochę szwędam / Just passing by, no big deal.
Flamingi sie mizdrzą / Flamingoes doing whatever they are doing.
Gibony / Gibbons.
Zaglądamy w paszcze hipcia / Looking into the abyss of the hipopotamus.
Głaskanie żyraf wzbudziło wspomnienia z Kenii / Flasback to Kenya.
Focie strzelić trzeba / Adam was more interested in the animals than being photographed.
Karmimy lwy, zostaliśmy uznani za Rosjan / Feeding lions, we were mistaken for being Russians.
Tomek poprzytulał sie z nosorożcem / Tomasz had a hugging encounter with the rhino.
Po lanczu zjedzonym przy otwartej tajskiej kuchni wypożyczyliśmy meleksa i ruszyliśmy na spotkanie ze słoniami. Gabrysia była super zadowolona, że przypadło jej miejsce obok kierowcy, a my z Adasiem z tyłu.
Słonie niestety były sporym rozczarowaniem. Uważam, że niestety nie miały zbyt dobrych warunków, a pokaz, w którym słoń chodził na 2 nogach w basenie raczej nie należał do udanych. Fajnie, że można je było pogłaskać i nakarmić, ale jednak mam bardzo mieszane uczucia…
Karmimy słonie / Feeding the elephants.
Elephant show.
Cieszymy sie wiatrem we włosach w Melaksie / Enjoying the wind blowing through Our hair inside of the Polish golf cart.
Yo!
Kiedy skończyły się nam już banany, odwiedziliśmy jeszcze kangury, orangutany i szympansy, a na koniec trafiliśmy na prezentację różnych zwierząt m.in. tygrysów.
Zwiedzanie zoo zakończyliśmy ok 16 głównie dlatego, że dzieci były zmęczone (oboje spali cała drogę do Bangkoku), a poza tym nie chcieliśmy dopłacać za meleksa, ale można by tam spędzić dużo więcej czasu (ominęliśmy pingwiny i ptaszarnię). Oczywiście gdybyśmy nie spacerowali przez pierwsze 2 godziny poszłoby nam szybciej, ale po co się spieszyć, przecież to miała być całodniowa wycieczka i frajda dla Gabrysi 🙂
Info praktyczne:
Wstęp do zoo: 300 THB dorośli, 150 THB dzieci (Adaś za darmo)
Wypożyczenie wózka golfowego 4 osobowego to 500 THB za 2 godziny (6 osobowy 700 THB)
Banany dla zwierząt 30 THB, karmienie lwa 20 THB
Za transport do zoo z hotelu i z powrotem zapłaciliśmy 2500 THB
Na terenie zoo są różne knajpki i sklepy, ale daleko temu do europejskich standardów, nie jest to absolutnie zoo nastawione na zagranicznych (europejskich) turystów.