Krótka wizyta w Lizbonie

Nasze tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy oraz zakończyliśmy krótkimi wizytami w Lizbonie. Stolicę Portugalii odwiedziliśmy już wcześniej w 2015 i wtedy jakoś nas nie porwała. Postanowiliśmy więc dać jej jeszcze jedną szansę 🙂 Czy tym razem bardziej się nam spodobała? Szczerze mówiąc raczej nie. Chyba wszystkie inne miejsca odwiedzone przez nas w Portugalii (Porto, Evora, Sintra i okolice, wybrzeże w Algarve oraz Madera i Azory) zrobiły na nas znacznie lepsze wrażenie niż stolica. No cóż, nie wszystkie miejsca, które odwiedzamy muszą podbijać nasze serca. W Lizbonie w tym roku spędziliśmy 2 dni: pierwszy i ostatni – podczas powrotnej podróży z Madery. I chyba ten ostatni dzień, kiedy zapuściliśmy się trochę dalej niż w turystyczne dzielnice takie jak Alfama, Bairro Alto czy Belem, znacznie polepszył nam wizerunek miasta. Ale po kolei 🙂

GDZIE MIESZKALIŚMY

Jako, że nocowaliśmy w Lizbonie 2 razy, mieliśmy 2 różne miejscówki. Na początku 3 noce mieszkaliśmy w niewielkim mieszkaniu znalezionym przez Booking w dzielnicy Alfama. Nie byliśmy jakoś bardzo zadowoleni, więc nie będziemy polecać. Mieszkanko miało 2 sypialnie, kuchnię i łazienkę, ale niestety było sporo kurzu, a właściciel zignorował moją skargę w tym temacie.
Ostatnią noc spaliśmy za to w Asul B&B w Bairro Alto i to na pewno możemy polecić. Co prawda mieliśmy tylko 1 pokój z łazienką, ale było czysto i bardzo klimatycznie. Dokładnie jak na zdjęciach. W cenie mieliśmy też śniadanie, ale ze względu na bardzo wczesną porę lotu nie do końca mogliśmy z niego skorzystać. Na szczęście pozwolono nam zrobić sobie kanapki, z tego co było w lodówce 🙂
Jeżeli będziecie wynajmować mieszkania na starówce w Lizbonie, to musicie liczyć się z tym, że nie będzie się do nich dało dojechać samochodem. W przypadku pierwszego mieszkania, musieliśmy najpierw wciągnąć walizki po długich schodach, a później po brukowanej wąskiej uliczce. O 11 w nocy z dwójką zmęczonych dzieci nie było to idealne.

Uliczka w dzielnicy Alfama

KOMUNIKACJA MIEJSKA

Mimo, że na cały pobyt w Portugalii mieliśmy wynajęty samochód, po Lizbonie poruszaliśmy się komunikacją miejską. Po pierwsze musieliśmy zaparkować samochód całkiem daleko od mieszkania, gdyż bliżej był wjazd tylko dla mieszkańców, a po drugie ruch, parkingi itd. Bez sensu totalnie. Czytałam wcześniej, że wiele osób polecało poruszanie się Uberem, bo to taniej niż metrem. Może jak się jedzie tylko raz dziennie to tak, ale my pierwszego dnia postanowiliśmy kupić bilety 24-godzinne. Koszt takiego biletu to 6,6€ + 0,50€ opłaty za kartę (która jest wielokrotnego użycia i można ja ładować). Każdy musi mieć osobną kartę, a nasze dzieci płaciły jak dorośli. Problem z takimi biletami jest taki, że można je kupić tylko na stacji metra (może też na lotnisku albo dworcu kolejowym), ale nie w autobusie. A my do stacji metra mieliśmy ok 1 km. Ale jak już zakupiliśmy takie bilety, to później bez wyrzutów sumienia jeździliśmy starymi tramwajami całe popołudnie 🙂

Ostatniego dnia w Lizbonie, załadowaliśmy na karty tylko jednorazowe bilety, żeby dojechać do miasta z lotniska, a później zrobiliśmy 14 km piechotą. Jednorazowy bilet to koszt 1,65€.

Elevador da Bica

ATRAKCJE

Podczas tegorocznego pobytu w Lizbonie nie zaliczyliśmy zbyt wielu atrakcji. W 2015 roku byliśmy w Zamku św Jerzego, w lizbońskim zoo (którego nie polecamy), w Parku Narodów oraz w Belem, gdzie tym razem postanowiliśmy zawitać ponownie.

Akurat miałam bardzo miłe wspomnienia związane z Wieżą Belem i dlatego chciałam ją zwiedzić po raz kolejny. Czy było warto? Tak i nie. Wieża jest bardzo malownicza, ładnie położona i ciekawa architektonicznie. Ale zwiedzanie jej we wrześniu (w 2015) było znacznie przyjemniejsze niż w lipcu. Zacznijmy od tego, że bilety kosztują 6€ (dzieci za darmo). Jeżeli mielibyście Lisbon Card, to wejście jest w nią wliczone. Zakup biletów to nie problem, ale kolejka do wejścia już tak. W lipcu w południe była na ok godzinę stania. I powiem Wam, że mieliśmy mega szczęście, bo Pan w kasach sam z siebie zapisał nam na biletach, że ze względu na dzieci (przecież już nie takie małe), możemy wejść bez kolejki. Tak więc Pan został moim bohaterem. Bo jakbym miała stać przez godzinę w kolejce w słońcu w temperaturze 35 stopni, to chyba bym jednak zrezygnowała. Ogólnie wieża po raz kolejny nam się podobała, ale tłumy i upal jakoś nie pomagał.

Jeżeli będziecie już w Belem, to warto wspomnieć o kilku innych ciekawych miejscach. Jednym z nich jest Padrão dos Descobrimentos, czyli Pomnik Odkrywców, który przedstawia ważne postacie z okresu wielkich odkryć geograficznych, zarówno żeglarzy, jak i naukowców i misjonarzy. Są to m.in. Henryk Żeglarz, Vasco da Gama, Ferdynand Magellan. Oprócz tego w okolicy znajdziemy Jerónimos Monastery (Klasztor Hieronimów), Narodowe Muzeum Powozów oraz Ogród Botaniczny. Nam nie starczyło sił ani chęci, ale chętni mogą w okolicy spędzić cały dzień. Warto jeszcze wspomnieć o Pastéis de Belém, czyli kultowej cukierni specjalizującej się w portugalskim przysmaku jakim jest Pastel de Nata.

Wieża Belem
Wieża Belem
Pomnik Odkrywców

Resztę pierwszego dnia w Lizbonie spędziliśmy w dzielnicy Bairro Alto. Plątaliśmy się starymi uliczkami, jeździliśmy starym tramwajem nr 28 oraz Elevador da Bica (czyli kolejką torową / specjalną linią tramwajową jadącą tylko jeden krótki odcinek stromo pod górkę). Wjechaliśmy również na szczyt Elevador de Santa Justa (winda / wieża widokowa), z której rozpościera się widok na miasto. Zaznaczam, że zarówno kolejka torowa jak i winda widokowa, są płatne i to nie mało (Bica 3,80€, a Santa Justa 5,30€ za osobę). Na szczęście obie były wliczone w cenę biletów 24h na komunikację miejską. Dodatkowo, do obu była kolejka i to spora. Gdybyśmy mieli płacić za nie osobno, to na pewno byśmy się nie zdecydowali na wjazd.

Nasz pierwszy dzień w Lizbonie zakończyliśmy spacerem wzdłuż Rua Augusta, przez słynny Arco da Rua Augusta do placu Praça do Comércio.

Widok na miasto i Zamek św Jerzego
Elevador de Santa Justa
Arco da Rua Augusta

Nasz drugi dzień w Lizbonie, a zarazem ostatni dzień wakacji, spędziliśmy spacerując znacznie poza starówkę i turystyczne centrum miasta. Chcieliśmy na koniec zrobić coś jeszcze fajnego dla dzieci i tak wylądowaliśmy w 3D Fun Art Museum Lisboa. Podobne miejsca można zapewne znaleźć teraz w każdym większym mieście, ale dla nas był to pierwszy raz, a dzieci miały super zabawę. Bilety dla naszej 4 kosztowały 30€ (więc sporo), a zwiedzanie zajęło nam ok godziny. Później spokojnym spacerem wracaliśmy do centrum przez park Eduardo VII, plac Marquês de Pombal oraz aleją Av. da Liberdade. Na koniec utkwiliśmy na dłużej w Fábrica da Nata – Pastéis de Nata, gdzie oprócz obowiązkowych ciasteczek zjedliśmy kanapki na kolację 🙂 I ten spacer i ta część Lizbony obudziła w nas znacznie bardziej pozytywne uczucia w stosunku do stolicy Portugalii.

3D Fun Art Museum Lisboa
Fábrica da Nata – Pastéis de Nata

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. 29 grudnia, 2023

    […] rodziną wyjechaliśmy na dłuższy urlop do Portugalii. Rozpoczęliśmy od krótkiego zwiedzania Lizbony, następnie były okolice Sintry oraz urokliwa Evora. Kolejne cztery dni spędziliśmy szukając […]

Leave a Reply