Legoland, Billund, 28 maja 2016
Ponieważ obiecaliśmy Gabrysi wycieczkę do Legolandu już przy okazji jej urodzin, nadszedł w końcu czas, aby obietnicę zrealizować. Mieliśmy, co prawda jechać tydzień wcześniej i skorzystać z promocji, którą daje moja firma na noclegi w hotelu Legoland, ale prognoza pogody była niezbyt sprzyjająca, więc postanowiliśmy przesunąć wyjazd. Wynikowo zamiast 2 dni w Legolandzie i noclegu w ich hotelu, postanowiliśmy spędzić tylko jeden dzień wśród klocków, a drugi wśród zwierząt w Givskud Zoo. Nocleg zaplanowaliśmy w Munkebjerg B&B położonym pośród duńskiej wsi.
Z domu wyruszaliśmy po śniadaniu. Dojazd samochodem z Malmö do Billund zajmuje ok 3 godzin, więc dotarliśmy na miejsce po 11. Dojeżdżając do Legolandu już z daleka widać tłum rodzin z dziećmi poruszający się w jednym kierunku. Parkingi położone najbliżej wejścia są płatne 50 DKK za dzień, można też zaparkować trochę dalej za darmo, ale nie zawsze te parkingi są czynne. Pogoda niby miała być ładna, więc naiwnie spakowaliśmy tylko szorty. Całe szczęście, że w ostatniej chwili wrzuciłam do walizki kurtki, bo niestety się nam przydały. Co prawda udało się nam uniknąć deszczu, więc nie należy narzekać 🙂
Teren Legolandu zwiedzaliśmy dosyć chaotycznie, bo nie do końca mogliśmy się dogadać z Gabrysią odnośnie tego, czego chce. Kolejki były spore nawet do atrakcji dla małych dzieci, więc nieraz czas oczekiwania na przejazd bardzo się Gabrysi nużył. Udało się nam zaliczyć większość atrakcji dla mniejszych dzieci (pociąg, Lego Safari 2 razy, kolejkę jednotorową, samoloty, Duplo Land), poza tym gasiliśmy pożar razem z Falck Fire Brigade, podziwialiśmy panoramę parku z wieży Legotop, płynęliśmy Lego Canoe oraz oglądaliśmy Danię i Holandię z klocków w MiniLandzie. Gabrysia była, co prawda rozczarowana, że nie można było się bawić tymi klockami, ale bardzo się jej podobały szczególnie te ruszające się budowle (pływające statki, samoloty, pociągi itd) Poza tym w Legolandzie jest sporo atrakcji, na które dzieci powyżej 1m wzrostu mogą wejść razem z rodzicami. Więc postanowiliśmy spróbować kilku z nich (Ninjago The Ride, The Dragon). Niestety Gabrysia wynikowo się bala i mówiła, że to wcale nie było fajnie. Ale na szczęście nie płakała, więc chyba nie było tak źle. Poza tym byliśmy w akwarium (Atlantis by Sea Life), gdzie Gabrysia głównie szukała Nemo i raczej nie interesowały jej rekiny ani ogromne płaszczki.
Dzień zakończyliśmy oczywiście w sklepie z klockami Lego, gdzie Gabrysi udało się nas namówić na ‘małe’ zakupy.
Info praktyczne:
Bilety: dorośli 349 DKK, dzieci 329 DKK, jeżeli kupimy 2-6 dni wcześniej jest 10% zniżki, jeżeli ponad 7 dni wcześniej 15%, parking 50 DKK. Kupując bilety on-line unikniemy kolejek do kas przy wejściu.
Barów i restauracji jest sporo, ceny duńskie, czyli wysokie. Wiele ludzi przyjeżdża z lodówkami pełnymi własnego prowiantu, jest sporo miejsc, gdzie można zrobić własny piknik.
Noclegi: najsłynniejszy jest hotel Legoland graniczący z parkiem rozrywki. O cenach lepiej nie wspominać… poza tym w pobliżu znajduje się Legoland Holiday Village z domkami kempingowymi oraz polem namiotowym. Można też spać na terenie sąsiedniej Lalandii, czyli aquaparku. My zdecydowaliśmy się na nocleg w oddalonym pol godziny drogi samochodem Munkebjerg B&B, ale i tak kolejnego dnia jechaliśmy do zoo, więc nie było problemu dojazdów.