Montserrat – miejsce kultu oraz górskich wędrówek
Montserrat to masyw górski w Katalonii, leżący kilkadziesiąt kilometrów na północ od Barcelony. Nazwa masywu pochodzi od postrzępionych szczytów górskich, a najwyższy szczyt, Sant Jeroni, wznosi się na wysokość 1237 m n.p.m. Na zboczach masywu znajduje się klasztor benedyktynów, najświętsze miejsce Katalończyków, sanktuarium Czarnej Madonny z Montserrat.
Monserrat jest więc miejscem zarówno pielgrzymek ku czci Matki Boskiej, jak i miejscem idealnym na dłuższe i krótsze wędrówki po górach, gdyż szlaków w tej okolicy nie brakuje (przyjaciel Tomka, który pochodzi z Katalonii napisał nawet niewielką książkę o tej okolicy).
Jest kilka sposobów dostania się do Monsterrat. My początkowo planowaliśmy pojechać tam pociągiem, ale dzień przed planowaną wycieczką zarówno google maps, jak i strona katalońskich kolei nie pokazywała nam żadnego połączenia w tym kierunku i niestety nie wiemy jaki był tego powód. Nie chcieliśmy ryzykować wyprawy na dworzec bez pewnych informacji, więc wynikowo wypożyczyliśmy samochód i w ten sposób dostaliśmy się w okolice klasztoru. Parking jest płatny 6,50 € za cały dzien. Jeżeli jednak chcielibyście dojechać tam komunikacją, to najpierw trzeba dojechać pociągiem z Barcelony do Monistrol, a stamtąd w górę jedzie kolejka linowa (Funicular Aeri) albo naziemna (Cremallera de Montserrat). Warto dobrze posprawdzać różne opcje, bo można od razu kupić bilety łączone na kolejkę, zwiedzanie bazyliki z przewodnikiem itd.
My zdecydowaliśmy się wjechać kolejką do Mirador del Funicular de Sant Joan (bilet w jedną stronę 9,75 € za dorosłych, 4,90 € dzieci 4-13 lat), a następnie zejść piechotą do klasztoru (ok 2,5 km). Oczywiście po wjechaniu do zaplanowanego punktu, postanowiliśmy przejść się jeszcze kawałek wyżej (ok 600 m) do Pustelni św, Jana (Ermita Sant Joan), a Tomek jeszcze wyżej do Pustelni św. Magdaleny. Widoki stamtąd są przepiękne, trasa szeroka, ale chwilami dość stroma. Upał tego dnia był też spory, co niestety nie bardzo pomagało nam w chodzeniu. Gabrysia była dzielna jak zawsze, ale Adaś niestety był zmęczony i znudzony. Co innego gdyby można by się gdzieś wspinać, a nie iść taką prostą drogą 🙂
Na koniec naszej wyprawy odwiedziliśmy również Bazylikę, która jest często jedynym miejscem odwiedzanym przez turystów / pielgrzymów przybywających do Montserrat. Opactwo to jest drugim co do ważności ośrodkiem pielgrzymkowym w całej Hiszpanii (po Santiago de Compostela).
Według legendy ok. 50 roku n.e. przybył do Montserrat św. Piotr i w grocie-pustelni pozostawił drewnianą figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem, wyrzeźbioną przez św. Łukasza. Obecnie, sczerniała od palonych przez setki lat świec, figura Matki Boskiej znajduje się w niszy, nad ołtarzem głównym bazyliki. Wbrew legendzie, datowanie radiowęglowe wykazało, iż pochodzi ona z XII wieku.
Na terenie Montserrat znajduje się hotel, sklep spożywczy i kilka barów / restauracji, ale jedzenie jest fatalnej jakości, więc nie polecamy (z resztą ma też adekwatne oceny na google).