Penang – najważniejsze atrakcje i nasze wrażenia

Wyspa Penang, a szczególnie jej stolica George Town, zapewne znajduje się w planie zwiedzania u każdego, kto chce zobaczyć w Malezji coś więcej niż multikulturowe Kuala Lumpur oraz plaże (na które również pojechaliśmy). Penang jest wyspą bardzo zróżnicowaną. Prawie połowa mieszkańców to Chińczycy, więc znajdziemy tu wiele świątyń buddyjskich. George Town słynie z kolonialnej architektury, drewnianych domków na wodzie w porcie oraz sztuki ulicznej. Poza tym na wyspie jest park narodowy oraz słynne wzgórze Penang Hill. Praktycznie każdy powinien znaleźć coś dla siebie. A jak było w naszym przypadku?

Niestety nasz pobyt na Penang zaczął się dosyć pechowo. Ja po raz pierwszy podczas naszych podróży do Azji (a było ich już kilka) zatrułam się czymś i po nocy spędzonej w toalecie, cały dzień nie byłam w stanie wyjść z pokoju, nie mówiąc o jakimś zwiedzaniu. Wynikowo dzieci i Tomek większość pierwszego dnia spędzili na hotelowym basenie. Mogłoby więc być znacznie gorzej 🙂
Później problemy problemy żołądkowe miała też Gabi (na szczęście nie takie jak ja), a Adasia też bolał brzuch.

Łącznie na Penang spędziliśmy 5 dni. Z perspektywy czasu uważamy, że za dużo. W sumie, gdybyśmy nie stracili pierwszego dnia przez moją chorobę, to nie wiem co robilibyśmy przez wszystkie pozostałe dni. To jednak nie jest miejsce, gdzie można sobie poleniuchować. Chyba, że ma się hotel gdzieś przy plaży, ale my mieszkaliśmy w dosyć ruchliwej dzielnicy Jelutong, a tam nie bardzo można było iść na przyjemny spacer. Z resztą z tego co czytaliśmy, to w morzu przy brzegach wyspy jest dużo meduz i raczej nie ma opcji na kąpiele.

Podobnie jak w KL mieszkaliśmy w wysokim apartamentowcu Urban Suites. Po raz kolejny mieliśmy spory apartament na 32 piętrze. Mieszkanie było generalnie ok, poza kilkoma niedociągnięciami jak brak szafy, zbyt mało ręczników (a te co były to jakieś stare i sprane), brak suszarki na pranie (a pralka była). Poza tym niestety wg mnie lokalizacja była nietrafiona. Zbyt daleko od centrum George Town, a dookoła nie było jakiś fajnych knajpek. Na plus fajny basen na 11 piętrze, siłownia, plac zabaw dla dzieci i taras widokowy na ostatnim piętrze (z którego oglądaliśmy fajerwerki w Sylwestra).

Na wyspę dojechaliśmy samochodem wypożyczonym jeszcze w KL, a potem przemieszczaliśmy się Grabem. Ja w sumie żałuję, że nie zostawiliśmy samochodu na cały pobyt, ale chyba tak jednak było taniej.

ATRAKCJE

PENANG HILL

Penang Hill to właściwie kilka szczytów królujących nad wyspą Penang będących od lat atrakcją zarówno dla mieszkańców wyspy jak i przyjezdnych turystów. Na szczyt Flagstaff Hill (czyli najbardziej rozwiniętego turystycznie wzgórza) można dojechać kolejką torową. Na szczycie znajdują się punkty widokowe, knajpki (m.in. bardzo fajny food court z całą masą lokalnego jedzonka), kilka mniejszych świątyń oraz kilka tras spacerowych. Wyznaczono tam również Rezerwat Biosfery Habitat, gdzie możemy przespacerować się bardzo długim mostem wiszącym oraz wspiąć się na wieżę widokową w koronach drzew. Bilety do Habitat to 60 MYR za dorosłych i 20 za dzieci.

Jak już wspomniałam na szczyt Penang Hill można dojechać kolejką torową (15 MYR dorośli, 8 dzieci w jedną stronę) albo tak jak Tomek wejść piechotą… kto co lubi. Ostrzegam tylko, że na kolejkę czekaliśmy ok 50 min, bo sporo osób wykupuje pierwszeństwo i wtedy cała reszta szaraczków czeka…

Nasz plan dnia zakładał, że ze szczytu Penang Hill zejdziemy piechotą do Youth Park (miejskiego parku). Wg mapy wydawało się, że to będzie ok 5-6 km fajnego spaceru. A okazało się, że trasa wyniosła nam 8 km. W dół, ale pierwsze 3 km po drodze samochodowej (bardzo stromej), a kolejne 5 km przez dżunglę. A na to nie byliśmy tego dnia przygotowani (ja byłam w sandałach). Po drodze spotkaliśmy małpy (na szczęście nami nie zainteresowane), wielkie czarne wiewiórki, jaszczurki małe i duże. Trasa nawet w dół była bardzo wymagająca, nawet nie wyobrażam sobie pokonywania jej do góry.

Po 2,5 godzinach udało się nam dotrzeć do parku. Youth Park jest na prawdę bardzo fajnym parkiem miejskim z dużym placem zabaw, miejscami piknikowymi i co najważniejsze, darmowymi basenami. Adaś i Tomek mieli zabawę przez co najmniej godzinę. Gabi nie chciała się rozbierać, bo raczej nie było tam dziewczynek w jej wieku w strojach kąpielowych (ani tym bardziej dorosłych kobiet, ale o tym napiszę jeszcze później). W każdym razie jeżeli będziecie na Penang z młodszymi dziećmi to bardzo polecamy tą miejscówkę.

ESCAPE PARK

Escape Park to połączenie parku wodnego, parku linowego, szalonych zip lines i innych atrakcji. Szczyci się m.in. najdłuższą zjeżdżalnią do wody o długości 1111 m (wpisaną do Księgi Rekordów Guinnessa). Za bilety zapłaciliśmy 171 MYR za dorosłych i 113 MYR za dzieci (plus jakaś opłata administracyjna). Bilety można kupić jedynie online i przed wejściem trzeba zrobić sobie zdjęcia i załadować je na nasz profil na stronie. Tylko w taki sposób zostaniemy wpuszczeni do parku. Bardzo ciekawe.

W parku spotkaliśmy ledwo garstkę turystów spoza Azji, oznacza to, że byłam chyba jedną z 5 kobiet w bikini. Średnio przyjemne. Oczywiście zwykle stroje kąpielowe są jak najbardziej oficjalnie dozwolone, ale Azjatki takich nie noszą. W sumie w części wodnej spędziliśmy chyba mniej czasu niż w suchej, ale wszędzie było super. Zaraz przy wejściu są szafki, gdzie możemy zostawić swoje rzeczy (płatne, ale można je otwierać i zamykać ile razy chcemy). Jeżeli nie macie butów do wody, to polecamy zabrać klapki. Niestety teren parku nie jest przystosowany do biegania na boso jak to bywa w europejskich parkach wodnych. My niestety mieliśmy tylko buty sportowe (bo na park linowy trzeba mieć takie) i pomiędzy zjeżdżalniami biegaliśmy boso po kamykach… a klapki spokojnie można zostawić przy wybranej atrakcji, na pewno nikt ich nie weźmie. Z ciekawostek: w parku linowym nie dostaliśmy kasków, a na wszystkie atrakcje wolno było zabrać ze sobą telefon (w odpowiedniej obudowie do wody i na sznurku). Rzecz nie do pomyślenia w Europie, ale przynajmniej mamy dużo fajnych filmików (są na naszym IG).

Dla Gabi i Adasia to był hit wakacji, więc jeżeli macie dzieciaki lubiące tego typu atrakcje, to warto!

KEK LOK SI TEMPLE

Żeby nie było, że my tylko te atrakcje dla dzieci zaliczamy, odwiedziliśmy również największą w Malezji Świątynię Buddyjską, czyli Kok Lok Si znajdującą się na wzgórzu nad miastem. Świątynia ta powstała na przełomie XIX i XX wieku i jest popularnym miejscem pielgrzymek dla Buddystów z okolicznych krajów.

Wstęp do świątyni jest bezpłatny, ale jeżeli chcemy wjechać na najwyższy poziom windą (kolejką linową), to musimy już kupić bilet. Tomkowi wejście piechotą zajęło tyle samo czasu co nam wjazd wagonikiem. Nam teren świątyni bardzo się podobał. Nie było tam tłumów, a architektura i otaczająca ją przyroda pięknie się komponują. Mimo upału zwiedzanie było całkiem przyjemne i wbrew naszym oczekiwaniom spędziliśmy tam aż 2 godziny. Warto dodać, że zaraz przy parkingu znajduje się niewielki staw pełny żółwi, które można karmić liśćmi kupionymi od staruszka siedzącego tuż obok. Atrakcja dla dzieci murowana.

GEORGE TOWN

George Town to stolica stanu Penang i drugie największe miasto w Malezji. Słynie jako kulinarna stolica kraju (chociaż my akurat mieliśmy pecha w tych okolicach). Poza tym większość turystów odwiedzających George Town, szuka tam słynnych murali znajdujących się w różnych zakamarkach centrum miasta. Część z nich jest już wyraźnie zaznaczona na google maps, ale niektóre my odkryliśmy zupełnie przypadkowo. Jak widzicie na zdjęciach poniżej kilka najsłynniejszych murali (np Chłopiec na motorze, Rodzeństwo na huśtawce czy Dzieci na rowerze) została bardzo niedawno odnowiona (i super, że miasto o to zadbało), ale część wymaga renowacji.

Oprócz murali w George Town warto odwiedzić Jetty, czyli drewniane pomosty nad wodą zamieszkałe początkowo przez imigranckich rybaków. Największe i najpopularniejsze jest Chew Jetty, gdzie oprócz masy sklepików znajdziemy kilka kolejnych przykładów sztuki ulicznej.

INNE ATRAKCJE

Poza miejscami, które udało nam się odwiedzić na liście atrakcji Penang miałam również zaznaczone: PN Penang (z którego zrezygnowaliśmy po naszym „spacerze” z Penang Hill – uznaliśmy, że już wystarczy przedzierania się przez dżunglę), plażę Batu Feringghi, park Gurney Bay, Muzeum Teddyville (z dziećmi na złą pogodę), Entopia (Park Motyli leżący zaraz obok Escape). My nie skorzystaliśmy, ale może komuś z Was się przyda 🙂

Możesz również polubić…

Leave a Reply