Pożegnanie z Kretą (4-5.09)
Dzień 14, czyli pożegnanie
Pojechaliśmy jeszcze raz do Falasarny na plażę, ale niestety nas stamtąd wywiało. Wiatr był tak duży , że nie dało się nawet spokojnie leżeć, a fale były ogromne. Gabrysia ponownie odmawiała wejścia do wody, aż w ostatniej chwili dała się przekonać, że skakanie przez fale jest super.
Ostatnie popołudnie spędziliśmy na basenie, a potem wyrzuciłam Gabrysię z tatą na spacer, żeby nas w spokoju zapakować.
Dzień 15, czyli powrót do domu
Jako, że lot mieliśmy w południe, Gabrysia przespała prawie 2 godziny, potem zjadła jogurciki i jakoś dotarliśmy do domu cali i zdrowi.