Ronneby, 28 lipca 2017

No i niestety znowu dopadła nas choroba. Tym razem Adasia. Katar nie dawał mu spać, więc zdecydowaliśmy, że spędzimy w Ronneby jeszcze tylko jeden dzień i nie jedziemy już dalej na Ölandię. Na szczęście udało się zrezygnować z dalszych noclegów bez ponoszenia kosztów.

Po śniadaniu zjedzonym na balkonie naszej willi postanowiliśmy pojechać turystyczną kolejką do centrum Ronneby (nasza willa znajdowała się w Ronneby Brunn, czyli części uzdrowiskowej). Kolejka jest darmowa i do centrum jedzie 15 min, a z powrotem 30. Samo centrum Ronneby nie ma zbyt wiele do zaoferowania poza kilkoma uroczymi uliczkami ze starymi kolorowymi domkami oraz XII w kościołem św. Krzyża. Pospacerowaliśmy trochę, zjedliśmy lancz w lokalnym barze i postanowiliśmy wracać do części uzdrowiskowej. Gabrysia i ja kolejką, a chłopaki spacerem (Adaś spał).

Jedzie pociąg z daleka, na Wysockich poczekał…

 

Walking the streets of Ronneby, dzielnica Bergslagen.

 

Malownicze drewniane domostwa z pięknie kwitnącymi malwami.

 

Wodospad, który kiedyś napędzał większość komercji w mieście.

 

Kościół Świętego Krzyża.

 

Piękne głowy wśród kocich łbów.

 

Większą część Ronneby Brunn zajmuje piękny park zdrojowy, gdzie znajduje się Naturum, czyli centrum dla odwiedzających z informacjami o naturze i środowisku regionu Blekinge. Gabrysia bawiła się tam chyba z godzinę, obserwując pszczoły, rybki, eksponaty przez mikroskop, różne zdjęcia, skóry zwierząt itd. Trudno było ją stamtąd wyciągnąć, a obiecaliśmy, że zagramy jeszcze w mini golfa przed wyjazdem. O ten mini golf Gabrysia nas męczyła odkąd przyjechaliśmy, ale wynikowo jakoś nie do końca była zainteresowana, bo się okazało, że to wcale nie takie proste.

Pobyt w Ronneby zakończyliśmy zajadając torty w najlepszej w okolicy kawiarni Mandeltårtan, której właściciele byli tez odpowiedzialni za nasze B&B. Wyjechaliśmy po 16.30 i Adaś na szczęście przespał całą drogę do domu.

Ogólnie byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni Karlskroną i okolicami i bardzo chętnie zostalibyśmy tam jeszcze 1-2 dni dłużej. Poza mini golfem nie zapłaciliśmy za żadną atrakcję turystyczną (Muzeum Morskie, Wämöparken, prom na wyspę Aspö, Drottningskärs kastell, Naturum, kolejka w Ronneby) co chyba się nam jeszcze nie zdarzyło, a co oznacza, ze nawet w Szwecji można całkiem tanio spędzić krótki urlop. Nie licząc oczywiście kosztów noclegów, które mogą doprowadzić do bólu głowy.

Nie ma to jak ujeżdżanie rysia.

 

Połów się udał, nie jesteśmy pewni kto kogo złapał.

 

Ahoj wy tam na lądzie!

 

Która to Maja?

 

I tak do wieczora…

 

W jedności z naturą.

 

Szkoła selfie.

 

Villa Viola, w której mieszkaliśmy. Została wybudowana w 1874 roku w Göteborgu i przetransportowana wraz ze swoja siostrą Florą statkiem parowym na swoje miejsce w Ronneby.

 

Wodospad w kurorcie.

 

Willa dyrektorska. Pracujemy nad nią.

 

Wieczerza złożona z torta, torta i torta w cafe Mandeltårtan. Miód malina!

 

Możesz również polubić…

Leave a Reply