Skånes Djurpark, czyli lokalne zoo, 10 maja 2014
W tym roku w moje urodziny nie chciałam żadnej imprezy ani gości, ale miło spędzić dzień z najbliższymi, czyli Gabrysią i Tomkiem. Probowaliśmy wymyślić jakąś całodniową wycieczkę i wybór padł na Skånes Djurpark, czyli zoo z lokalnymi (szwedzkimi) zwierzętami, które znajduje się godzinę drogi od nas w małej miejscowości Höör.
Wyjechaliśmy na tyle późno po śniadaniu, że Gabrysia zasnęła w samochodzie już w drodze na miejsce, więc po godzinnej drzemce była gotowa na nowe doświadczenia.
Zaczęliśmy od tej części zoo, gdzie można pogłaskać kózki, baranki, króliki itd. Potem Gabrysia nauczyła się rozróżniać bociany od innych ptaków i wypatrywać ich gniazda na kominach. Następnie próbowaliśmy wypatrzeć wydry w stawie i lisy w ich lesie.
Już wcześniej planowaliśmy zdążyć na karmienie niedźwiedzi o godz. 13 i nagle okazało się, że musimy wsadzić dziecko do wózka i biec! Ku naszemu (pozytywnemu) zaskoczeniu misie dostały do jedzenie nie mięso, ale warzywa i owoce (i dowiedzieliśmy się, że stanowią one większą część ich diety). Gabrysia zapamiętała więc, że misie jedzą paprykę i jabłka 🙂
Potem przyszedł czas na nasz obiadek i dalszy spacer po parku. Szybko dotarliśmy na pokaz tresury dzikich ptaków. Były sokoły, orzeł, sowa…
A potem Gabrysia zażyczyła sobie przejażdżkę na koniku! Trochę się obawialiśmy, ale zupełnie niepotrzebnie. Przejażdżka trwała tylko chwilę, a mama trzymała cały czas za rączkę.
Po koniku były sarenki, jelenie i wielkie łosie.Te ostatnie szczególnie się nam podobały, bo podchodziły tak blisko do ogrodzenia, że można było je pogłaskać. Jakie one milusie!
Na koniec była jeszcze chwila zabawy na placu zabaw. A potem kolejna godzina snu w drodze do domu…
Info praktyczne:
Dorośli płacą 180 sek, dzieci do lat 3 za darmo
Jedzenie jak wszędzie, czyli hot dogi, hamburgery i inne fast foody. Można wnosić własne jedzenie, a nawet skorzystać z dostepnych tam grilli.
