Tosselilla, czyli Letni świat wg. Szwedów, 27 lipca 2014
Nareszcie się udało! Od począku wakacji planowaliśmy pojechać do Letniego świata w Skåne, czyli Tosselilla. To park rozrywki położony w środkowej części Skåne. Karuzele, zwierzątka i całkiem spory aqua park. Tzn. całkiem spory biorąc pod uwagę, że ze względu na klimat jest czynny tylko 2,5 miesiąca w roku i jest to miejsce przenaczone głównie dla rodzin z dziećmi. Grupa starszych nastolatków będzie się tutaj nudzić.
Ale wracając do naszej wyprawy, ruszliśmy z domu już o 9, żeby być na miejscu zaraz na otwarcie czyli godzinę 10. Ku naszemu zdziwieniu nie było większych kolejek ani spodziewanych przez nas tłumów. Z resztą cały dzień te wielkie tłumy się nie pojawiły. Albo być może teren parku jest tak duży, że wszyscy jakoś się pomieścili?
Zaczęliśmy od karuzeli dla dzieci (takich dla Gabrysi były 4) + 2 na któych mogła jechać z nami. Na niektórych tak się jej spodobało, że jeździła po 3-4 razy z rzędu. Kto by pomyślał, że przejażdżka na mini „kubeczkach” jak je nazwała Gabcia albo autkach może sprawić tyle radości?
Po przejażdżkach przyszła kolej na wizytę u kózek 🙂 Poza tym w parku są jeszcze zajączki, baranki, świnki i wolno chodzące pawie. Poza tym odwiedziliśmy wioskę indiańską i dinozaury… (tak, one też znalazły swoje miejsce w parku).
Po wizycie u zwierzątek był lancz, czyli frytki z keczupem (a co, tam, raz można nie zjeść prawdziwego obiadu) i jeszcze plac zabaw (zjeżdzalnie i huśtawki).
Potem na szczęście udało się nam uśpić Gabrysię i mogliśmy spokojnie zagrac w mini golfa, ja przejechałam się kolejką nie dla maluchów, a Tomek poszedł na zderzaki i gokarty 🙂
Kiedy dziecko w końcu się obudziło nareszcie przyszła kolej na część wodną, czyli basen i zjeżdżalnie. Gabrysia początkowo nie chciała wejść do wody, ale w końcu za naszą namową udało się ją zaciągnąć na całkiem sporą zjeżdżalnię, na której sama dzielnie zjeżdżała (a tata albo mama łapali na dole). Były też zjazdy na matach do wody i raz na wielkich kołach (ale się okazało, że nie wolno dwójkami, a Gabi niestety za mała, żeby sama mogła jechać). Ogólnie Gabci się bardzo podobało i ciągle wołała „jeszcze raz!” Szkoda tylko, że my nie do końca mogliśmy skorzystać z tych bardziej dorosłych zjeżdżalni, bo pojedynczo to jednak nie to samo co we dwójkę.