Ven, 5 lipca 2014
Lato nareszcie dotarło do południowej Szwecji, a my postanowiliśmy nie stracić ani jednego dnia i wybraliliśmy się na małą wycieczkę. Naszym celem była mała wyspa Ven położona pomiędzy Szwecją a Danią.
Najlepiej dostać się tam można promem z Landskrony i tak własnie zrobiliśmy. Zaplanowaliśmy, że zdążymy na prom o godzinie 10, ale kiedy chcieliśmy kupić bilety okazało się, że nie ma już miejsc, a następny prom za godzinę! Na szczęście Tomek użył swojej charyzmy i okazało się, że zawsze zabierają kilka osób bez zamówionych na konkretną godzinę biletów. Nasza trójka była ostatnią, która weszła na pokład 🙂 Rejs trwa 30 min. Gabrysia brykała wesoło na pokładzie, wypatrywała ptaków i innych statków.
Kiedy statek dopłynął Tomek wybiegł jako jeden z pierwszych, żeby jak najszybciej dotrzeć do wypożyczalni rowerów. Bo rowery są tym, z czego Ven słynie. Praktycznie każdy turysta pożycza tutaj rower i udaje się na przejażdżkę dookoła wyspy. Wypożyczalnia jest jedna, więc jeżeli jest się na końcu tłumu wysiadającego ze statku trzeba się liczyć ze sporą kolejką.
Nam poszło w miarę szybko mimo to, że długo nie mogliśmy się zdecydować jaką przyczepkę wziąć dla Gabrysi. W końcu udało się nam usadowić dziecko i bagaże w przyczepce i ruszyliśmy na podbój wyspy.
Sama wyspa Ven ma do zaoferowania głównie sielskie widoki na pola, łąki i morze dookoła. Większość wyspy jest dosyć płaska, ale plaża jest dużo poniżej poziomu całej wyspy więc nie raz trzeba zsiąść z roweru i wepchać go pod górkę. Z przyczepką i dzieckiem w niej może to być spore wyzwanie, ale Tomek sprostał my znakomicie.
Po przejechaniu części wyspy przyszła pora na obiad. I tu ku naszemy zdziwieniu okazało się, że nie tak łatwo jest znaleźć jakieś „dzieciowe” jedzenie. Dosyć dziwne biorąc po uwagę, że większość Szwedów przyjeżdża tu z całymi rodzinami. Udało się nam jednak znaleźć miejsce, gdzie serwowali hamburgery w wersji dla dzieci i ku naszemu jeszcze większemu zdziwieniu, Gabrysia zjadła połowę mięsa i frytki z keczupem oczywiście. Ale jedzenie bardzo dobre, nie mające nic wspolnego z fast foodami. Hamburgery nie zawsze są śmieciowym jedzeniem 🙂
Z pełnymi brzuchami ruszyliśmy dalej. Nam było dosyć ciężko, za to Gabrysia zasnęła raz dwa. Nasz słodziak… Robiła furorę wśród mijających nas rowerzystów.
Po drzemce był czas na harce na łące i placu zabaw oraz zbieranie malin z tatusiem. A na koniec wyprawy jeszcze pyszne lody 🙂 Łącznie przejechaliśmy ok 15km, więc nie wiele, a była to trasa praktycznie wokół całej wyspy. Bardzo mile i aktywnie spędzony dzień!
Info praktyczne:
Promy z Landskrony na Ven odpływają średnio co godzinę, cena to 150sek tam i z powrotem, dzieci do lat 5 podróżują za darmo.
Wypożyczalnia rowerów posiada ich ok 1200, ale warto je wcześniej zamówić, żeby móc skorzystać z krótszej kolejki chociażby. Do wyboru są rowery w różnych rozmiarach, przyczepki dla dzieci, bagażowe, a nawet dla psów! Koszt wypożycznia standarodwego roweru to 90 sek za dzień.
Jedzenie: na wyspie nie ma zbyt wielu restauracji/barów i mają raczej ograniczone menu (głównie wędzone ryby, trochę dań mięsnych), więc jeżeli ktoś ma specjalne wymagania dietetyczne lepiej zabrać własny prowiant 🙂