Zamek Glimmingehus, Autoseum, Knäbäckshusen
Kolejny dzień odkrywania Österlen zaprowadził nas pod Glimmingehus, czyli najlepiej zachowany średniowieczny zamek w Skandynawii. W planie mieliśmy zwiedzanie z przewodnikiem, ale ze względu na pandemie jest bardzo ograniczona ilość biletów i niestety musielibyśmy czekać ok 3 godzin na wejście (nie da się zamówić biletów przez internet). Tak więc musieliśmy się zadowolić wizytą na zamkowym dziedzińcu oraz w małym muzeum. W sumie nie żałowaliśmy, bo deszcz tylko lekko mżył, więc nie musieliśmy się bardzo chować. Adaś znalazł sobie świetną zabawę drewnianymi wozami w chacie obok zamku i nie chciał stamtąd wychodzić, a Gabrysia i ja spacerowałyśmy dookoła zamku.
Spod zamku pojechaliśmy do Simrishamn, gdzie po krótkim spacerze główną ulica, udaliśmy się na obiad. Tym razem wybór padł na Hickory’s Bistro, co było strzałem w 10! Dzieci zajadały domowej roboty szwedzkie pulpeciki z frytkami, Tomek mule, a ja pysznego łososia. W Hickory’s Bistro mają też bardzo duży wybór win, no ale z dziećmi w środku dnia, to jakoś nie bardzo 🙂
Do Simrishamn przyjechaliśmy właściwie ze względu na Autoseum, czyli jedno z najważniejszych w Europie muzeów samochodów. Kolekcja samochodów w muzeum robi na prawdę duże wrażenie, ale mimo wielu poleceń, nie uważamy tego miejsca za wybitnie interesujące dla dzieci. Ku wielkiemu niezadowoleniu Adasia i Gabrysi okazało się (no dobra, wiedziałam o tym wcześniej), że do samochodów (poza jednym wozem strażackim) wchodzić nie można. No więc co to za frajda dla 3-latka oglądać autka i nie moc zasiąść za kierownicą. Gabrysia zwiedzała nawet całkiem zainteresowana i uczyła się marek samochodów oraz sprawdzała ich pochodzenie. Najbardziej podobała jej się niebieska Vespa 🙂 Adaś nie chciał zejść z wozu strażackiego. Dopiero lody w kawiarni i zabawa w części muzeum wydzielonej dla dzieci, poprawiły mu humor.
Poza główną wystawą samochodów w Autoseum mamy wystawę zabawek (ale można bawić się tylko w jednej sali – reszta to wystawy za szybą), wystawę modeli samolotów oraz Muzeum Muzyki ze starymi instrumentami oraz gramofonami itd. Generalnie polecamy dla fanów motoryzacji oraz jako alternatywę na deszczowy dzień w Österlen (my trafiliśmy tam właśnie z powodu deszczu), ale niekoniecznie jako atrakcję dla dzieci…
Po zwiedzeniu muzeum ruszyliśmy na północ w kierunku Kivik. Po drodze zatrzymaliśmy się w słynnym Knäbäckshusen, wiosce, która słynie z pięknej plaży oraz małej uliczki, przy której stoją stare malownicze chaty. Wszystkie domy stały oryginalnie znacznie na północ, ale zostały przeniesione w obecne miejsce w latach 50-tych, kiedy w okolicach Haväng powstawały tereny strzeleckie. Domów jest łącznie 17 i służą głównie jako domki letniskowe, tylko pojedyncze są zamieszkałe na stałe. Jako, że deszcz i jazda samochodem oczywiście uśpiły nasze dzieci, udaliśmy się na spacer po Knäbäckhusen osobno. Plaża z otaczającymi ją drzewami, nawet w czasie deszczu, robi wrażenie jakbyśmy nagle znaleźli się w egzotycznej Tajlandii. Przy ładnej pogodzie są tam tłumy, więc w sumie cieszę się, że mieliśmy możliwość podziwiać ją pustą, nawet mimo niesprzyjającej aury.
Na koniec dnia pojechaliśmy jeszcze do Kivik, gdzie Tomek planował zwiedzić Kiviksgraven, czyli grobowiec z epoki brązu, zwany też „grobowcem królów”. Grobowiec ma ogromna średnicę 75 m i pochodzi prawdopodobnie z 1400 roku pne. Niestety wejście na teren grobowca jest tylko do godziny 17, więc musieliśmy się zadowolić oglądaniem zza płotu. Ruszyliśmy więc spacerem kilkaset metrów dalej, gdzie znajduje się kolejny zabytek z epoki brązu – cmentarzysko Ängakåsen. Tomek ostatnio jest zafascynowany starożytnymi grobowcami, które są rozsiane po całym Skåne, dzieci i ja trochę mniej 🙂
Kolacje zjedliśmy w porcie w Kivik w Buhres på Kivik, które specjalizuje się w rybach i owocach morza. Chyba pierwszy raz byliśmy w Kivik latem, a nie jesienią podczas Rynku Jabłkowego i musimy przyznać, że bez tej specjalnej festiwalowej atmosfery, straganów i wielkiego obrazu z jabłek, Kivik jest dość nudną, portową miejscowością. Znacznie bardziej podoba się nam jesienią i wtedy na pewno jeszcze nie raz wrócimy!