Bangkok z dziećmi – podsumowanie
Podobno Bangkok to miasto, które się albo kocha albo nienawidzi. My spędziliśmy w nim 7 dni, ale jakoś ani się nie zakochaliśmy ani go nie znienawidziliśmy. Na pewno nie chcemy tam wracać i jak dla nas 7 dni to było za dużo, ale mamy sporo miłych wspomnień, więc na pozytywach się skupmy!
Co udało nam się zobaczyć i zrobić godnego polecenia?
Na pewno główne kulturalne atrakcje miasta, czyli świątynie: Wielki Pałac i świątynie Szmaragdowego Buddy, Spoczywającego Buddy, Świtu oraz Golden Mount (ulubiona Gabrysi, gdzie można uderzać do woli w dzwony). Świątynie Złotego Buddy można sobie wg mnie darować 🙂
Rejs longboatem po rzecze Menam – warto zobaczyć Bangkok z innej strony.
Chinatown – najlepiej wieczorem, bo nie widać już tego, czego wolimy nie widzieć, za to są fantastyczne kolorowe neony i masa street foodu.
Parki: my byliśmy w Lumpini oraz Chatuchak, ale to głównie ze względu na dzieci i potrzebę luźniejszego dnia. W obu są place zabaw i można spotkać żółwie, a nawet wielkie jaszczury.
Wycieczka do Ayutthaya – najlepiej pociągiem, a potem tuk tukiem!
Khao Kheow Open Zoo – jak najbadziej godne polecenia zoo, nie nastawione na zachodnich turystów – super dzień dla dzieci.
Co nam się nie podobało i nie polecamy?
Chyba głównie byliśmy zmęczeni ruchem ulicznym, hałasem, zanieczyszczeniem powietrza i sporymi odległościami, które trzeba było jakoś pokonywać. Komunikacja miejska w Bangkoku jest dosyć uboga: ledwie 2 krótkie linie metra i 2 linie sky train, poza tym autobusy, którymi nie mieliśmy okazji jechać, ale one stoją w korkach tak, jak taksówki i tuk tuki. Poza tym będąc bez dzieci na pewno darowalibyśmy sobie parki itp. Children’s Discovery Musem może być atrakcją na deszczowy dzień, ale na pewno nie znajdzie się na liście „do zaliczenia”. Tak samo jak Sealife, które odwiedziły Brukselki.
Jak się poruszać po Bangkoku z dziećmi?
Mimo ostrzeżeń niektórych znajomych, zabraliśmy wózek. Pożyczony od koleżanki maclaren (dziękujemy Magda❤️). I musimy przyznać, że nie mieliśmy większych problemów z przemieszczaniem się z wózkiem. Owszem chodniki są wąskie, ale wszyscy zawsze ustępowali nam miejsca, odsuwali swoje stragany itd. Ale naszym baby joggerem byśmy nie dali rady, bo maclaren zazwyczaj mieścił się na centymetry 🙂 Największym wyzwaniem są krawężniki, bo nie raz mają po 20 cm wysokości. Mieliśmy też nosidełko manduca i używaliśmy go w Ayutthaya i może w 2 świątyniach.
Jeździliśmy metrem, skytrainem, taksówkami, pociągiem do Ayutthaya i tuk tukiem (też w Ayutthaya). Wszystko bez większych trudności.
Produkty dla dzieci:
W pobliskim Tesco był ogromny wybór pieluch oraz mleka modyfikowanego (również sojowego i koziego). Słoiczków raczej nie było, kupiłam za to jakiejś przekąski ryżowe dla Adasia i owoce/warzywa w tubce.