Brixen & Lüsen, 13 sierpnia 2015
(English version – as always, below the photos)
Po wczorajszym rajdzie, dzisiejszy dzień miał być trochę spokojniejszy. Odwiedziliśmy klasztor w Neustift dokąd mieliśmy jedyne pięć minut samochodem – z górki. To bardzo przyjemne miejsce, choć nie mające dedykowanego placu zabaw. Gabrysia na początku podchodziła do wizyty z rezerwą, ale pierwsze rozochocenie nastąpiło przy odkryciu winorośli i skosztowaniu dwóch prawie dojrzałych gronek. Drugą atrakcją był kranik z wodą, gdzie zabawą było odkręcanie kurka. Trzecią chodzenie po małym cmentarzu. Czwartą było dotykanie wszystkich płaskorzeźb. Jeżeli wasze dzieci lubią się bawić tym co znajda, to polecamy. Jeżeli nie, to i tak polecamy wino, ser i szynkę – a w sklepie wafelki dinkelowe z jabłkiem i cynamonem 🙂
Po zwiedzeniu klasztoru pojechaliśmy do Brixen (Bressanone) – miasteczka z 20 tys. mieszkańców. Tutaj znów zwiedzaliśmy sklepiki, jedliśmy śliwki węgierki siedząc na murku jak łobuzy i znaleźliśmy plac zabaw, gdzie Gabrysia się znakomicie bawiła z babcią.
Po południu pojechaliśmy dołączyć do naszych gospodarzy, którzy wraz z rodziną (m.in. roczną córeczką) wybrali się do naturalnego basenu (Naturbadeteich) w Lüsen (Luson). Droga była bardzo kreta, ale widoki znakomite – również z basenu. Gabrysia zażyczyła sobie robienie wiatraka i tata musiał nią kręcić w kółko w wodzie, po czym zaoferował jej rozrywkę zjeżdżania ze zjeżdżalni i skakania do wody z dziwnymi minami. Basen jest bardzo przyjemny, czysty i pięknie położony. Jedyny minus to komary, które siekały jak mama warzywa na sałatkę.
Info praktyczne: Wstęp po południu kosztował 2 EUR za dorosłego (3 albo 4 jak się wchodzi wcześniej), dzieci za darmo. Jest sklepik z lodami, kawą i kanapkami. Przy parkingu jest też wspaniały, nowy plac zabaw 🙂
Kolację jedliśmy w wielkim gronie rodziny gospodarzy – Gabrysia zjadła pół talerza węgierek na deser, bawiła się pięknie z roczną Sunną i ganiała za kotkiem, który nas odwiedzał co wieczór.
After the race of yesterday, today was supposed to be a calm one. We visited the monastery in Neustift – only five downhill minutes by car from Schabs. It is a very pleasant place, despite the lack of a dedicated playground. Gabriela was not very excited at first, but the excitement came – it tarted with the discovery of the vine and the indulgence of two small ripe grapes. The second attraction was a tap dripping water, where the game was about manipulating the flow. The third was a walk through the church yard. The fourth was touching the bas-reliefs on the walls. If your kids like playing with whatever they happen to find – bring them here! If not, come anyway for the wine, cheese and ham – and spelt crackers with apple and cinnamon for the kids 🙂
Having explored the monastery, we went to Brixen (Bressanone) – a town of some 20 thousand inhabitants. Here we found small shops, had some nice prunes sitting on the sidewalk like a pack of rascals and we also found a playground where Gabriela and grannie had a really good time.
In the afternoon, we went to meet up with our hosts and their family (including a one-year-old Sunna) at a natural swimming pond (Naturbadeteich) in Lüsen (Luson). The road was a winding one, and the views tremendous – also from the pond. Gabriela had a wish of being spun around and daddy had to do as the engine, and to offer further entertainment by sliding into the water making funny faces. The pond was very enjoyable, minus the hungry mosquitos.
Practical information: the entrance in the afternoon was 2 EUR per adult (3 or 4 EUR if you enter earlier during the day), kids are free of charge (don’t know the age limit). There is a shop with ice cream, coffee (good coffee, remember we are in Italy) and sandwiches. Next to the parking, there is also a very new and nice playground – with amazing views of the mountains 🙂
We had dinner together with our hosts family – Gabriela had half a bowl of prunes for desert, played nicely with Sunna and chased the cat around the yard – guess if we slept well that night!