Fane Alm, 11 sierpnia 2015

(English version is to be found below the photos)

Od poniedziałkowego wieczora do piątkowego rana mieliśmy zaszczyt być gośćmi Magdaleny i Andreasa w ich pięknym nowowybudowanym domu. Andreas i tata są starymi kumplami – mieszkaliśmy razem w tym samym pokoju w Innsbrucku przez prawie rok w roku 2003/4. We wtorek gospodarze zabrali nas na wyprawę w góry – pojechaliśmy wspiąć się na Fane Alm w Pustertal (Val Pusteria). Jechaliśmy ok. 30 min samochodem, po zaparkowaniu ruszyliśmy w górę. Szlak co jakiś odcinek witał nas niespodziankami – tutaj krówka drewniana, tutaj tuba, w którą można krzyczeć, tu kózka drewniana ze sznurkiem, za który można ciągnąć itd – bardzo fajne dla dzieci. Oprócz tego był strumyk, można było jeść maliny (co 4 kroki), zbierać kamienie, szyszki, patyki i trawki i z tych dwóch ostatnich konstruować helikoptery (wymysł Gabrysi). Gabrysia na zmianę szła, na zmianę marudziła, że jej nóżki już są zmęczone i chciała na barana. Tata ma już bardzo silne ramiona od podnoszenia i zdejmowania tych 15 słodkich kilo z barków. Sam Fane Alm jest bajkowy – wspaniałe hale, zielona trawa, szczyty gór, tyrolskie domki, krówki, strumień, most – brakowało szarotki (ale nie szukaliśmy więc moze też była). Już prawie u celu tata i wujek weszli do strumienia i udało się też zamoczyć nóżki małej podróżniczce, która przede wszystkim była zainteresowana zbieraniem kamieni ze strumienia po to żeby je wrzucać z powrotem.

U celu okazało się, że jest ekipa filmowa (w związku z malowniczością tego miejsca jest tu nagrywanych wiele seriali i filmów) i sporo piechurów. Udało nam się znaleźć stół w lepszej z dwóch knajp i zamówić pyszne jedzenie. Gabrysia wybrała omleta z borówkami, ale była nim średnio zainteresowana, za to wpałaszowała ogromną część makaronu ze śmietaną, serem, pomidorami i mięskiem (Hirtenmaccaroni) od babci i taty. Omleta wszyscy zjedliśmy na deser – opływał pysznością, świeżością i masłem – niebo w paszczęce. Przy knajpie jest też plac zabaw, ale dość mocno oblegany podczas letniego sezonu turystycznego – w sierpniu przez dzieci włoskie 🙂

W drodze powrotnej, Gabrysia o dziwo prawie całą drogę zeszła o własnych siłach – a to biegnąc, a to skacząc za rączkę z Magdaleną i Andreasem, a to idąc za tatą po trudniejszych etapach – byliśmy zaskoczeni. Tata jest bardzo dumny z córki – rokuje to bardzo dobrze na przyszłe wspólne wyprawy w góry 🙂

Wracając do domu, zajechaliśmy jeszcze do Capriz w Vandoies, gdzie sprzedają lokalne mleczne produkty, specjalizując się w kozich serach. Przy wejściu do sklepu są “ogonki”, za które można ciągać i wtedy jeden meczy a inny dzwoni dzwonkiem, natomiast przed wejściem jest plac zabaw ze zjeżdżalnią i kózką zamiast konika na biegunach, a oprócz tego małe kózki w zagrodzie, które Gabrysia bardzo chętnie dokarmiała trawką 🙂

_MG_8891 _MG_8897 _MG_8940 _MG_8946 _MG_8954  _MG_8975 _MG_8984  _MG_9016 _MG_9058  _MG_9080 _MG_9083 _MG_9084   _MG_9112 WP_20150811_12_25_50_Pro WP_20150811_13_33_50_Pro   WP_20150811_14_39_18_Pro WP_20150811_14_45_44_Pro WP_20150811_15_20_20_Pro  WP_20150811_16_35_02_Pro WP_20150811_16_37_10_Pro

English:

Starting Monday night and until Friday morning, we were lucky enough to be the guests of Magdalena and Andreas in their beautiful new house. Daddy and Andreas are old friends – we lived in the same room in Innsbruck for almost a year back in 2003/4. On Tuesday, our hosts had planned an excursion for all of us – we went to Pustertal (Val Pusteria) and hiked to Fane Alm. We drove for around 30 minutes from the house in Schabs, parked and started our hike uphill. The trail surprised us every now and then with some hidden treasure – a wooden cow, a tube to scream and shout into, a wooden goat with a string to pull (the bell rang) etc. – great fun for kids (and childish adults, which we had many of in our jolly company). Next to the trail was a brook, there was a lot of small raspberries everywhere (which we enjoyed more or less every fourth step), we could collect stones, cones, twigs, grass straws and construct helicopters out of them (Gabriela’s own idea – the border between genius and madness is a very thin line). Gabriela varied walking with lingering about her small legs being tired – daddy’s arms are quite well-trained from carrying around all those sweet 15 kilograms. Fane alm is extremely beautiful – amazing slopes, green grass, high peaks, tirolean cottages, cows, a fresh stream, wooden bridges – only the edelweiss was missing (though we were not searching for it, thus it might had been there). Getting close to the goal, Andreas and daddy entered the stream – and also managed to convince the small adventurous girl to get her feet wet, although her interest was fully focused on picking up stones from the water and throwing them back in again.

Having reached our goal, we saw a film crew on site (due to the beauty of this place, it serves as the scenery for many films and series) and quite a lot of hikers. We managed to find a table at the better of the two restaurants and order gorgeously fresh and tasty food. Gabriela ordered an omelet with lingonberries, but ended up eating most of the pasta ordered by grannie and daddy (Hirtenmacceroni). We all shared the omelet for desert – it was gorgeously full of freshness, castor sugar and butter – topped with beautiful lingonberries. Next to the restaurant, there was a playground full of kids – in August it is without a doubt bambini italiani 🙂

On our way back, Gabriela surprised all of us and made it all the way down almost entirely on her own legs – partly by running, partly by jumping holding Magdalena and Andreas by the hand, partly walking behind daddy on the more difficult parts. Daddy is very proud of his daughter, expecting many hiking trips to the Alps in the future 🙂

On the return home, we visited Capriz in Vandoies, where local goat cheese and the like products are being sold. At the entrance, there is a couple of long tails, which, when pulled, simulate the different sounds a goat and its bell could make. Just outside, there is a wooden rocking goat, as well as real small goats to pet and feed with grass – perfect for small kids!

Tomasz Wysocki

Making the world a little bit better

Możesz również polubić…

Leave a Reply