Koh Mook i Koh Kradan, 16 listopada 2017
Trzy dni leżenia na plaży w jednym miejscu chyba się nam trochę znudziły, więc postanowiliśmy pozwiedzać również pobliskie wyspy. Wynajęliśmy longtail boat na cały dzień i popłynęliśmy na Koh Mook i Koh Kradan.
Niestety musieliśmy sobie darować słynną Emerald Cave i snorklowanie, ale widoki z łodzi i tak zapierały dech.
Piękne wyspy / Beautiful Islands.
Dramatyczne widoki / Dramatic views.
Skalne twory / Cliff creatures.
Gabrysia znalazła swoje miejsce na łodzi / Gabriela quickly found her favourite spot on the boat.
Koh Mook jest większa od Koh Ngai, są tam drogi, sklepy, a nawet szkoła! (Na Koh Ngai nie ma mieszkańców, poza turystami). Za radą poznanych Moniki i Piotra, kazaliśmy się zawieźć na cypel ze wschodniej strony wyspy, na plażę resortu Sivalai. Na szczęście plaże w Tajlandii nie są prywatne i spokojnie można sobie poleżeć na plaży hotelowej i nie jest to problem.
Tomek z Adasiem w nosidle poszli ma spacer (drzemka Adasia), a my z Gabrysią kapać się w krystalicznie czystej wodzie oraz na spacer wzdłuż plaży. Plaża (przynajmniej ta, na której byliśmy) na Koh Mook jest ładniejsza i przyjemniejsza niż ta na Koh Ngai. Nie ma rafy przy brzegu, a co za tym idzie jest bardziej przyjazna dzieciom. Po plażowaniu był czas na lancz w Boon Chu (polecamy, bo jedzenie pycha i tanio).
Lans na plaży / Beach mood.
Lokalna miejscówka / Local spot.
Znalazła się i huśtawka / Of course we found a swing.
Moczymy gnaty / Bathing in cristal clear water.
Chopaki na drzemkowym spacerze / The lads on a walking nap.
Popołudniu ruszyliśmy na kolejną wysepkę, tym razem jeszcze mniejszą Koh Kradan. Tam zostaliśmy wysadzeni na plaży w okolicach resortu Seven Seas. Plaża w tym miejscu przypominała nam tą z Nusa Dua na Bali ze względu na typowe drzewa rosnące przy plaży. Sama plaża nie jest przyjazna dzieciom, bo rafa zaczyna się zaraz przy brzegu i Tomek musiał przenosić przez nią oboje dzieci. Dla fanów snorklowania będzie to jednak raj. Dosłownie kilka kroków od brzegu mogliśmy podziwiać całą rodzinę rozgwiazd.
Adaś jednak nie miał za dużo ochoty na pluskanie się w cieplej jak w wannie wodzie, tylko wolał zasnąć przytulony do mnie w nosidle. I jakimś cudem nie obudził się nawet przez całą drogę powrotną na łodzi. To chyba jedna z najprzyjemniejszych godzin z Adasiem od dłuższego czasu. Nareszcie się do mnie przytulił!
Gabrysia też zasnęła w drodze powrotnej leżąc na dziobie łodzi. Ale sobie znalazła miejscówkę 🙂
Obie wyspy bardzo się nam podobały i na pewno warto spędzić na nich kilka upojnych chwil. Dla nas jedna malutka wyspa wystarczy i już chcemy wracać do cywilizacji i większej aktywności, ale jeżeli ktoś szuka rajskiej wyspy to na pewno jedna z tych małych wysp go nie zawiedzie.
Drzemka Gabrysi / Gabrielas nap time.
Alfabet na piasku / Sand alphabet.
Taka tam taksówka / Local taxi.
Rozgwiazdy / Starfish.
Misiowanie / Cosy time.
Co rafa pokaże / The reef.
Wysockie cienie / Shadows of the Wysocki’s.
Info praktyczne:
Koszt wynajęcia łodzi na cały dzień to 3000 THB. Mieści się tam nawet kilkanaście osób, więc warto znaleść kogoś do podziału kosztów. Nam się niestety nie udało.