Podróżnicze podsumowanie 2018 roku
Kolejny rok podróży z dwójką dzieci za nami. Z jednej strony dzieci rosną, więc wiele rzeczy wydaje się prostszych, ale z drugiej wraz z wiekiem rosną wymagania co do sposobu spędzania wolnego czasu i wakacji, które niekoniecznie pokrywają się z planami rodziców. Gabrysia nie jest już małą dziewczynką , która siedzi w wózku i z jego perspektywy chłonie świat, już nie wystarcza jej skakanie na schodkach świątyni i budowanie piramid z kamyków. Teraz ważne jest towarzystwo innych dzieci, czas spędzony na basenie oraz miejsca, w których można się bawić. Adaś zrobił się niestety bardziej wybredny co do jedzenia, a do tego przechodzi książkowy bunt dwulatka 🙂 Dodatkowo Gabrysia właśnie zaczęła szkolną zerówkę, która jest obowiązkowa w Szwecji, co oznacza, że w ciągu roku szkolnego wolno nam jedynie 10 dni spędzić w podróży (poza feriami oczywiście). Dla nas to nie lada wyzwanie, bo przyzwyczailiśmy się do wyjazdów w maju albo jesienią, a od sierpnia koniec z tym.
Mimo tych niewielkich przeciwności losu udało nam się wyjechać w kilka podróży i wykorzystać wolny czas na maxa 🙂 A gdzie dokładnie pojechaliśmy w 2018 roku?
W lutym po raz trzeci pojechałyśmy z Gabrysią na rodzinne ferie z KRAULem. Tym razem do Bukowiny Tatrzańskiej, do ośrodka Grand Stasinda, który bardzo polecamy na aktywne wyjazdy z dziećmi. Na nartach jeździłyśmy na stokach RusinSki. A więcej o naszych feriach przeczytacie tutaj.
W kwietniu udało nam się wyskoczyć na weekend do Göteborga, gdzie szukaliśmy atrakcji dla dzieci zarówno w słoneczną sobotę, jak i deszczową niedziele. O tym, co polecamy w drugim co do wielkości mieście Szwecji więcej tutaj.
Weekend majowy spędziliśmy osobno. Ja musiałam pracować, więc zostałam w domu z Gabrysią i udało nam się po raz kolejny odwiedzić Sakura Festival w Kopenhadze.
Tomek z Adasiem podziwiali w tym czasie kwitnące wiśnie w rodzinnym Szczecinie.
Również w maju wybraliśmy się na pierwsze wspólne wakacje w tym roku. Tym razem wybór padł na Czarnogórę. W końcu na Bałkanach nas jeszcze nie było! Spędziliśmy bardzo fajny tydzień nad Zatoką Kotorską zwiedzając małe miejscowości położone dookoła niej. Pływaliśmy również łódką po jeziorze Szkoderskim, testowaliśmy plaże na półwyspie Lustica oraz odwiedziliśmy chorwacki Dubrownik. Jeżeli chcecie przypomnieć sobie naszą wyprawę do Czarnogóry, to zapraszamy tu.
Koniec maja i czerwiec, to również odwiedziny w lokalnych zoo: Skånes Djurpark oraz Ystad Djurpark. Karmienie reniferów i głaskanie kózek – zaliczone!
Również w czerwcu pojechałam sama z dziećmi na weekend do Warszawy. Tam poza tradycyjną już wizytą w zoo, pojechaliśmy również do Sadów Klemensa. Postu nie było, bo nas nie powaliły, a raczej trochę zawiodły. Ale dzień na świeżym powietrzu przy pięknej pogodzie zaliczony!
Na początku lipca Tomek, tym razem z Gabrysią , pojechał do Szczecina. Poza tradycyjnym spacerem do zamku oraz na Wały Chrobrego, wybrali się na wyspę Wolin do Wioski Słowian i Wikingów. A o tym, co tam robili dowiecie się z tego posta.
Również w lipcu udało nam się w końcu zobaczyć trochę większy kawałek Szwecji. Dosyć spontanicznie zorganizowaliśmy tygodniową wyprawę. Zaczęliśmy od wiatraków i latarni morskiej na Olandii, później spędziliśmy fantastyczny dzień w Świecie Astrid Lindgren, płynęliśmy statkiem po kanale Göta, odwiedziliśmy stare kąty Tomka w Örebro i wróciliśmy zatrzymując się w małych nadmorskich miasteczkach oraz wyspach na zachodnim wybrzeżu. A opis naszych wakacji tutaj.
Pod koniec lipca Gabrysia wyjechała sama do babci i dziadka do Grodźca. Dwa tygodnie, które tam spędziła na zabawach z Mikołajem wypełnione były masą atrakcji zorganizowanych przez dziadków. Były kąpiele w ogrodowym basenie, przejażdżki na koniku, zoo w Ostrawie, Westernowy Park Rozrywki Twinpigs i inne 🙂
W październiku jak co roku, odwiedziliśmy Kivik, czyli Krainę Jabłek, a tydzień później duński zamek Fredriksborg. Patrząc na zdjęcia aż trudno uwierzyć, że mówimy o dwóch kolejnych weekendach. W Kivik marzliśmy okrutnie, a kilka dni później w Danii biegaliśmy w samych koszulkach. Ach ta skandynawska jesień 🙂
Pod koniec października wyruszyliśmy w najważniejszą podróż tego roku. Nareszcie wyczekane 3 tygodnie wakacji w upalnej Azji. 2 tygodnie spędziliśmy w Kambodży zwiedzając starożytny Angkor i odpoczywając na rajskiej wyspie Koh Rong Sanloem. Odwiedziliśmy również plantację pieprzu w Kampot oraz świętowaliśmy drugie urodziny Adasia pływając statkiem po Mekongu i oglądając pokaz fajerwerków. Ostatnie 5 dni podróży spędziliśmy w Singapurze, gdzie Adaś mógł podziwiać swoje ukochane rekiny w akwarium na wyspie Sentosa, Gabrysia zachwycała się Gardens by the Bay oraz uciekaliśmy przed tropikalną ulewą w zoo.
O naszej wyprawie do Kambodży i Singapuru przeczytacie tu i tu.
Koniec roku to już tylko wyjazd do Polski, żeby spędzić Święta Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie.
A co czeka nas w 2019 roku? Jakie mamy plany i marzenia?
W lutym tradycyjny wyjazd na narty. Tym razem szusować będziemy w Białce Tatrzańskiej, ale już niestety bez KRAULa. A co potem? Gabrysia już planuje dla nas objazdowe wakacje po Polsce z wizytą w Gdańsku i Toruniu, więc chyba nie mamy wyjścia i trzeba będzie dzieciom pokazać w końcu kawałek rodzinnego kraju 🙂 A jesienią mamy nadzieję na bardziej tropikalne wakacje. Zdradzimy jedynie, że tym razem nie będzie to Azja Południowo-Wschodnia. Co poza tym? Czas pokaże 🙂
A tymczasem życzymy wszystkim Szczęśliwego Nowego 2019 roku!