Złoty Budda, Złota Góra i Flower Market, 5 listopada 2017

Po przygodach i szaleństwach w pociągu i tuk tuku, nadszedł kolejny spokojniejszy dzień. Emilka i Tomek z chłopakami wybrali się do Sea Life (akwarium) oraz centrum handlowego, a my jeszcze na krótkie zwiedzanie.

Zaczęliśmy od pobliskiej świątyni Wat Traimit, gdzie można zobaczyć ważący 5,5 tony, 3 metrowy, złoty posąg Buddy. Kiedyś figura ta znajdowała się w jednej ze świątyń w Ayutthaya, ale w XIX wieku została przeniesiona do Bangkoku.

Owy złoty posąg Buddy / Golden Buddha once moved for Ayutthaya.

Wspinamy się po schodach do złotego Buddy / Climbing the stairs to meet Golden Buddha.

Jako, że świątynia na tyle znudziła Adasia, że zasnął, nie chcieliśmy wsiadać do taksówki, tylko spacerem ruszyliśmy w kierunku Flower Market, czyli rynku kwiatowego. Spacer ulicami Bangkoku do przyjemnych nie należał. To nie jest miasto dla pieszych. Chodniki może są nienajgorsze, ale przejście przez ulice to za każdym razem wyzwanie. Poza tym ruch uliczny i spaliny nie polepszają sytuacji. Po ok 45 min dotarliśmy do rynku, który jak dla mnie przypomina taką polską giełdę kwiatową. Tyle, że tutaj piękne, pachnące storczyki można kupować na kilogramy za grosze. Tomek uwielbia takie miejsca, ja mniej 🙂 W pobliżu znajduje się pasaż handlowy, który leży dosłownie nad brzegiem rzeki i tam też postanowiliśmy zjeść lancz. Gabrysia zaszalała i dostała spaghetti 😉 Potem jeszcze poszwędaliśmy się pomiędzy straganami, a Adaś robił znowu za atrakcje dla Tajów. Dostał nawet kiść bananów za darmo  i storczyka za ucho 🙂

Tony kwiatów na ich dedykowanym rynku / Lots of flowers on the Flower Market.

Były i owoce, różne odmiany bananów / Many Kindze of bananas are also available.

Storczyki na worki / Orchids by the sack.

Adam obdarowany bananowym wianem / Adam gifted with a rake of bananas.

Po wyjściu z rynku złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do Wat Saket, czyli świątyni Golden Mount. Świątynia ta leży na niewielkim wzgórzu i żeby się do niej dostać trzeba pokonać 300 schodów. Ale spacer jest bardzo przyjemny, szczególnie dla dzieci, bo po drodze mijamy figurki rożnych zwierząt mieszkających w dżungli oraz całe rzędy dzwonów, w które każdy może uderzać. Mi najbardziej podobał się wielki gong o głębokim brzmieniu. Na szczycie bardzo wiało, co wprawiało w ruch setki małych dzwoneczków, które robiły straszny hałas. Ze szczytu świątyni można podziwiać panoramę całego miasta. Definitywnie piękne miejsce godne polecenia 🙂

Golden Mount.

Wysoccy na schodach do Nirwany / The Wysockis on the stairs to Nirvana.

Małpkom czasami jest cieżko / Some monkeys don’t have it easy.

Ding-dong.

Gong.

Na szczycie / On the top of the Golden Mount.

W całej krasie / In all of its głory.

Resztę popołudnia spędziliśmy już w pokoju, wyszliśmy tylko na kolacje razem z reszta ekipy, a potem my z Emilką wreszcie się wyrwaliśmy na masaż i drinka. Ja po masażu mam siniaki na nogach…

Dajcie mi czili / Give me the chili.

Obgadywanie dnia przy soku z guawy / Going through the day over a glass of guava juice.

Info praktyczne:

Wat Traimit wstęp 40 THB (tylko posag Buddy, za dodatkową opłata można zobaczyć też muzeum)

Wat Saket wstęp 20 THB

Godzinny tajski masaż nóg, ramion, szyi i głowy  to koszt 200 THB

Możesz również polubić…

Leave a Reply