Chatuchak Park, Chatuchak Market i Children’s Discovery Musem, 1 listopada 2017

Jako, że dalej czekaliśmy na przyjazd Brukselek, zwiedzanie głównych atrakcji zostawiliśmy sobie na kolejne dni. Postanowiliśmy zrobić coś bardziej dla dzieci, a raczej dla Gabrysi, bo Adasiowi to wszystko jedno póki co 🙂 Pojechaliśmy więc metrem do parku Chatuchak.

Park, jak park. Niczym specjalnym się nie wyróżniał. Palmy, jeziorko, mostki. Spotkaliśmy całkiem dużego żółwia i masę wiewiórkopodobnych stworzonek. No i najważniejsze, czyli plac zabaw. Mieliśmy też przyjemność poznać dziewczyny z The Travelling Twins z którymi spędziliśmy całkiem sporo czasu.

Żółw się żółwi dostojnie / Encountering local animal life.

Wiewióreczka / Little local squirrel.

Widok na architekturę mieszana / Cast on mixed architecture.

Odwiedziliśmy też pobliskie Children’s Discovery Museum, w którym oprócz kolejnego placu zabaw są różne tematyczne sale, gdzie dzieci mogą się bawić i uczyć. Można odwiedzić dinozaury, brać udział w zajęciach plastycznych i kulinarnych, jest biblioteka, można budować z wielkich klocków Lego, a nawet przebrać się  za syrenkę 🙂 Niby wszystko super, ale jednak czegoś brakuje. Muzeum jest darmowe, więc  jeżeli nie wiemy co zrobić z dziećmi w deszczowy (albo wyjątkowo upalny) dzień w Bangkoku, to będzie to idealne miejsce. Głupio tylko trochę, że do sali zabaw dla dzieci 0-2 lat nie pozwolili wejść nam z Gabrysią. Rozumiem, że to miejsce przeznaczone dla maluchów, ale i tak było tam pusto, a my byliśmy całą rodziną, więc nie groziło im stado rozszalałych 5-latków. Poza tym wszędzie zakazy siadania, wspinania się itd. Dziwne jak na miejsce specjalnie dla dzieci.

Nasza syrenka / Our little mermaid.

Origami.

Budujemy dom z drzwiami / Constructing a house with doors.

Mały Indiana Jones / Little Indiana Jones.

Odkopujemy prechistorie / Digging up times past.

Dodatkowo okazało sie, że na miejscu nie ma żadnej cafeterii, a my głodni. Tomek skoczył więc na pobliski rynek i wrócił z prowiantem w postaci kulek z kurczaka i ryby na patyku.

Po 2 godzinach zabawy poszliśmy wszyscy razem na pobliski Chatuchak Market, zaopatrzyliśmy się w sticky rice, grilowaną ośmiornicę i kokosa, Gabrysia pooglądała rybki, kurczaki i inne zwierzątka, które można było tam kupić. Oczywiście próbowałam jej tłumaczyć, że te zwierzątka cierpią w takich warunkach i mam nadzieję, że coś zapamiętała.

Jedno ze zwierzątek na sprzedaż na targu / One of the animals up for sale on the market.

Sklep z chińska medycyna / Chinese medicine shop.

Do hotelu wróciliśmy sky train, czyli pociągiem, który jedzie torami nad miastem oraz taksówką. Miała być super atrakcja dla Gabrysi, ale była taka zmęczona, że było jej wszystko jedno.

Wieczorem już w towarzystwie Emilki, Tomka, Oskara i Konrada, zjedliśmy pyszną kolację, w mega obleganej ulicznej knajpce. Na jedzenie czekaliśmy chyba godzinę (!), ale na szczęście było warto poczekać 🙂

Sky train.

Machamy na jedzenie / Waiting for great food.

Nocni chłopcy / Boys of the night.

Info praktyczne:

Za przejazd metrem ze stacji Hua Lamphong na Chatuchak Market (15 stacji) zapłaciliśmy 105 THB. Dzieci do 90 cm za darmo, do 120 cm ze zniżką.

Za przejazd Sky Train ze stacji Mo Chit (zaraz obok parku) do Siam zapłaciliśmy 44 THB za osobę (nie ma biletów ulgowych).

Taksówka z okolic Stadionu Narodowego do hotelu 58 THB

Children’s Discovery Museum jest darmowe.

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. aniajames pisze:

    hej, dopiero dzis was odnalazlam, pozdrowka

    ania

  2. Daria pisze:

    A my Was śledzimy cały czas 🙂 Zapraszamy w nasze skromne progi i pozdrawiamy!

Leave a Reply