Czas pożegnać stary rok
Koniec roku to zawsze czas podsumowań i snucia planów na przyszłość. Trzeba schudnąć, czytać więcej książek, spędzać więcej czasu z dziećmi, a mniej przed komputerem, wiadomo…
Wszyscy wokół mówią, że 2016 był okropnym rokiem i dobrze, że już się kończy. Nas też nie ominęły choroby, ciężkie i smutne chwile, ale rok ten dał nam też nowego członka rodziny, więc dla nas utkwi w pamięci jako szczęśliwy. Poza tym masa moich bliskich koleżanek urodziła dzieci, a jeszcze więcej jest w ciąży, tak więc myślę, że był to specjalny rok. Ktoś odchodzi i ktoś się rodzi – równowaga musi być.
Jeżeli chodzi o podróże to udało nam się zrealizować prawie wszystkie plany na ten rok. Musieliśmy niestety zrezygnować z wyjazdu do Warszawy ze względu na chorobę Gabrysi (po wyjeździe do Madrytu z wysoką gorączką więcej się na to nie odważyłam), co przepłakałam zarówno ja, jak i moja siostra. Poza tym nieustająco pozostają niezrealizowane plany o wypadzie do Sztokholmu, na Bornholm i ogólnie dalsze zwiedzanie Szwecji.
Udało za to nam się zobaczyć sporą część Gruzji, odpocząć nad jeziorem Garda we Włoszech, poszaleć w Legolandzie, odwiedzić kilka zoo oraz pojeździć na nartach!
Gabrysia jest coraz większa, a co za tym idzie coraz więcej pamięta z naszych wyjazdów co ogromnie nas cieszy. To naprawdę fantastyczne usłyszeć 'mamo, a pamiętasz jak jeździliśmy autem po Gruzji z Giorgim/ poszłyśmy same na basen/ jedliśmy pizze itp’. Jasne, że nie pamięta dokładnie, gdzie byliśmy i co zobaczyliśmy, ale wrażenia pozostają. Musimy jednak zaskoczyć wszystkich, którzy uważają, że łatwiej podróżuje się ze starszym dzieckiem i maluchów nie ma po co brać na wakacje. My z naszego doświadczenia uważamy, że jest dokładnie odwrotnie! Było nam dużo łatwiej, kiedy Gabrysia miała 2-3 latka niż teraz. Główną tego przyczyną jest to, że wcześniej jeździliśmy z wózkiem, w którym Gabrysia dużo siedziała i miała możliwość się przespać. Z jednej strony to szczęście mieć dziecko, które lubi siedzieć w wózku, bo bardzo nam to ułatwiało wcześniejsze wyjazdy, ale teraz mamy problem, bo nasz mały leń nie lubi chodzić, marudzi, że jest zmęczona i się nudzi zwiedzaniem. Tak więc, nie ma reguły z jakim dzieckiem jest łatwiej!
Od nowego roku czeka nas jeszcze większe wyzwanie, czyli podróżowanie z dwójką dzieci! Z Gabrysią pierwszy raz pojechaliśmy na urlop kiedy miała 1,5 roku, ale z Adasiem nie chcemy czekać aż tak długo, więc wyzwanie będzie podwójne! Na początek jedziemy w lutym po raz kolejny na narciarskie wczasy rodzinne do Zubrzycy (tym razem całą czwórką + Mikołaj z rodzicami oczywiście). Poza tym marzy się nam Tajlandia w listopadzie, a po drodze jeszcze może jakiś krótki wypad w Europie oraz oczywiście odwiedziny u rodziny w Szczecinie, Warszawie i Grodźcu. Ale co z tego wszystkiego wyjdzie, czas pokaże. Póki co czekamy na odbiór paszportu dla Adasia, bo bez niego ani rusz!
A z okazji Nowego 2017 Roku, życzymy wszystkim czytelnikom oraz nam samym dużo miłości, zdrowia, szczęścia oraz wielu udanych podróży małych i dużych!
1 Odpowiedź
[…] długo nie planowaliśmy chyba jeszcze żadnych wakacji. Zaczęło się od postu noworocznego, w którym wspomnieliśmy, że marzy się nam Tajlandia w listopadzie. Nie spodziewaliśmy się […]