Narty w Passo del Tonale z klubem Sport Vita
W tym roku postanowiliśmy wypróbować nowy klub sportowy organizujący wyjazdy na narty do Włoch. Dlaczego nie pojechaliśmy z klubami, z którymi jeździliśmy wcześniej? Odpowiedź jest dosyć prosta: Allegra ma w pakiecie szkolenie dla wszystkich dzieci, z którego nie da się zrezygnować (a Gabi nie chciała już jeździć ze szkółką), a Rozwiń Skrzydła jeździ w naszym terminie tylko w Folgarii, gdzie byliśmy już 2 razy i chcieliśmy spróbować czegoś nowego.
Passo del Tonale
Passo del Tonale to przełęcz alpejska położona trochę na zachód od bardziej słynnego regionu Val di Sole. Przełęcz leży na wysokości 1883m npm, a nad nią króluje lodowiec Presena o wysokości 3068m npm. Co ciekawe przez przełęcz biegnie granica dwóch regionów: Trento oraz Lombardii.
Ośrodek narciarski rozciąga się od miejscowości Temu na zachodzie, poprzez Ponte di Legno, aż do Passo Tonale na wschodzie. W jego skład wchodzi również lodowiec Presena. Całość jest znana jako Adamello Ski. W ramach jednego ski passu możemy jeździć na 41 trasach oraz korzystać z 28 wyciągów. Warto zaznaczyć, że wszystkie trasy w Passo Tonale są ulokowane na stokach południowych. Oznacza to, że przy pięknej pogodzie, od godz 12 możemy się na nich głównie opalać, bo jeździć to już nie bardzo. Niestety, ale warunki na stoku były fantastyczne tylko o 9 rano, a potem wszystko już płynęło, a muldy robiły się jak w Szczyrku w latach 90-tych. Co oczywiście totalnie nie przeszkadzało dzieciom, które uważały, że wtedy się najfajniej jeździ 🙂
Stoki na lodowcu oraz w Ponte di Legno, to już stoki północne, które znacznie dłużej wytrzymują słoneczną pogodę. Pomiędzy Passo Tonale a Ponte di Legno prowadzi kolej gondolowa, która umożliwia łatwe przemieszczanie się pomiędzy dwoma częściami regionu. W Passo Tonale trasy są szerokie i idealne dla początkujących narciarzy. Jest też świetnie utrzymany snow park.
Hotel Gardenia
Hotel wybraliśmy z oferty biura Sport Vita i byliśmy średnio zadowoleni. Pokój był bardzo ciasny, a jedzenie przeciętne. W zwykłym menu potrawy średnio podchodziły dzieciom, a menu dziecięce składało się tylko i wyłącznie z mrożonych dań (nuggetsy, paluszki rybne, niedobra pizza). Z pozytywnych aspektów: było czysto, super narciarnia z ogrzewanymi szafkami, spoko basen i bardzo fajne sauny w cenie. Poza tym sala zabaw dla dzieci i wieczorne animacje.
Klub Sport Vita i szkolenie narciarskie
Z klubem w tym roku jeździł już tylko Adaś oraz Kacpi, czyli syn mojej siostry. Gabi jeździła ze mną, a Tomek po grudniowej kontuzji kolana musiał narty niestety odpuścić w tym sezonie. Klub Sport Vita znalazłam szukając polskich szkółek narciarskich we Włoszech i byliśmy z nich jak najbardziej zadowoleni. Od początku komunikacja z klubem była bardzo sprawna, pan Bartosz cierpliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania przed wyjazdem. Na miejscu instruktorzy byli bardzo mili i profesjonalni. Codziennie dostawaliśmy świeżą porcję zdjęć i informacji. Możemy ich polecić z czystym sumieniem.
Pogoda i nasze wrażenia
W tym roku niestety moja teoria o „zawsze dobrej pogodzie we Włoszech” została zniszczona. Mieliśmy co prawda 4 dni pięknego słońca i niebieskiego nieba, ale potem był jeden dzień mega mgły, a w przedostatnią noc spadło tyle śniegu, że się już nie dało jeździć. Za to dzieci miały mega frajdę, bo chyba nigdy wcześniej nie widziały takich ilości śniegu i mogły sobie wybudować małe igloo. Ale my się cieszymy, że nie musieliśmy akurat tego dnia ruszać do domu, bo wszystko było całkowicie zasypane. Samochody odśnieżaliśmy po 3 razy.
Gabi okazała się super partnerem dla mnie i bardzo się cieszę, że pokochała narty tak samo jak ja. Zarówno ona jak i Mikołaj (czyli kuzyn) jeździli każdego dnia godzinę ekstra po tym jak ja i Ania się poddawałyśmy i zostawałyśmy w barze. Nawet w ten mglisty i śnieżny dzień jeździli więcej niż my! Adaś trochę marudził, że on już nie chce z grupą jeździć, ale widząc jego skłonności do jeżdżenia off piste, to wolę, żeby jednak ktoś jeszcze go pouczył trochę 🙂